Fiction niekoniecznie science

Czytając dziś w polskich mediach ostatnie „rewelacje” dotyczące niektórych instytucji – czy to państwowych, czy kościelnych – można się poczuć jak kosmita.

Przyglądając się treściom propagowanym w ostatnich dniach przez polskie witryny internetowe, zacząłem się zastanawiać: śni mi się to czy nie śni? Żyję w jakiejś symulacji innego świata czy może niektóre ze środowisk opiniotwórczych w niej żyją? Tak bardzo to wszystko oddalone od zdrowego rozsądku i – przede wszystkim – od realiów, że trudno nie zauważyć manipulacji. Na domiar złego wpadłem na artykuł o hipotezie symulacji, którą w 2003 roku przedstawił szwedzki filozof Nick Bostrom. Pan ten zajmuje się głównie tematami związanymi z transhumanizmem, czyli m.in. klonowaniem ludzi i sztuczną inteligencją, sama zaś koncepcja kojarzy się przede wszystkim z wizjami science fiction, takimi jak na przykład w filmie Matrix. Ogólnie rzecz biorąc, hipoteza ta zakłada, że kolejne pokolenia ludzi osiągną tak zaawansowaną technologię, iż będą w stanie stworzyć skomplikowaną „symulację przodków”. Pozwoli im to zobaczyć, jak w zamierzchłych czasach wyglądało życie na Ziemi, a być może nawet w całym wszechświecie. Skoro to jest możliwe – i tu hipoteza nabiera coraz śmielszych kształtów – to i bardziej prawdopodobne jest, że my sami również znajdujemy się we wnętrzu jednej z takich symulacji (choć nie jesteśmy tego świadomi), niż że jesteśmy rzeczywistymi, biologicznymi ludźmi.

Wszystkim, których takie artykuły niepokoją, śpieszę przypomnieć, że absolutnie nie jest to koncepcja nowa, filozofowie od dawna zastanawiali się nad tym światem i jego rzeczywistym istnieniem, a platońska jaskinia, ogień i cienie na ścianach równie kategorycznie można by tu przywołać. Tu dochodzę do sedna tego mojego zniesmaczenia przestrzenią opinii w Polsce. Ostatnie kilka miesięcy wyeskalowały to zniesmaczenie i zdziwienie w przestrzeń nieomal kosmiczną, bo i jak kosmita można się poczuć, gdy się czyta rewelacje dotyczące niektórych instytucji państwowych (na przykład nowego prezydenta), a jeszcze bardziej kościelnych.

Żeby trochę ostudzić niepokój, powtórzę: to również nic nowego, w Polsce mieliśmy już takie czasy, w których kłamstwo powtarzane milion razy stawało się prawdą, a rocznica Cudu nad Wisłą miała w tym kontekście szczególnego pecha. Pisze o niej (a raczej o piszących o niej) Piotr Legutko w bieżącym numerze „Gościa Niedzielnego” („Jak w 1920 roku ocaliliśmy Europę” – s. 48). „Wojna z bolszewikami zmieniła bieg historii, a zwycięstwo na przedpolach Warszawy lord D'Abernon nazwał »osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata«” – stwierdził autor, dodając: „Jeszcze przed 1939 rokiem pisano o niej wspaniałe książki i kręcono filmy, niestety po 1945 roku był to już tylko temat tabu. Zadziwiające, że dziś, gdy nic nie stoi na przeszkodzie, by książki wznawiać (albo pisać nowe) i kręcić seriale, wydarzenia sprzed 105 lat – choć tak niezwykłe i ważne – nie wzbudzają zainteresowania ani twórców, ani producentów”. Książki, o których mowa w tekście Legutki, wyszły spod piór Mackiewicza, Rembeka i Ossendowskiego, warto je sobie przypomnieć. Nie zapominać przy tym, że z oczywistych względów ich autorzy na jakiś czas zniknęli z oficjalnego obiegu. Bardzo znaczące jest, że żadna z 77 książek Ferdynanda Ossendowskiego przez pół wieku nie ukazała się w Polsce, choć wydano je w nakładzie 88 milionów egzemplarzy (!) i przetłumaczono na 20 języków (po wojnie wycofano wszystkie z bibliotek). No cóż, o czymś trzeba milczeć, żeby to, o czym się mówi, wybrzmiało głośniej – prosta zasada retoryki sporów i manipulacji znajduje zastosowanie w przestrzeni publicznej do dzisiaj. Czemu jednak wciąż dajemy się na to nabrać, wybierając życie w czymś na kształt symulacji?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.