Stękanie i marudzenie o katowaniu nas powstańczą martyrologią jest specjalnością uczonych w piśmie i zaawansowanych w latach.
„Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości”. Słowa Józefa Piłsudskiego mogą brzmieć jak szantaż moralny i przez wielu ludzi tak są odbierane. Jak zawsze, przy okazji kolejnej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, mniej lub bardziej formalnym wspomnieniom towarzyszą coraz bardziej śmiałe głosy protestu: że już dość, że wystarczy, bo ileż można… 1 sierpnia szczególnie do takiego buntu się nadaje, bo chodzi przecież o świętowanie narodowej katastrofy. Co więc w zamian? Zapomnieć, potępić obłęd i wybrać przyszłość?
Sęk w tym, że to już przerabialiśmy. Zapominano przez pół wieku. Powstańcy swojego muzeum doczekali się po 60 latach. Potępienie towarzyszyło im przez całe życie, zmieniały się tylko argumenty. Spór o tradycję insurekcyjną jest częścią polskiej tożsamości i nigdy zapewne nie zagaśnie. Chodzi o szacunek i empatię, której najwięcej powstańcy doświadczają, o dziwo, w najmłodszym pokoleniu, wśród tych, którzy teoretycznie powinni skupić się na przyszłości. Tyle że oni i bez Piłsudskiego czują intuicyjnie, że komuś to prawo do przyszłości zawdzięczają. Stękanie i marudzenie o katowaniu nas powstańczą martyrologią jest specjalnością uczonych w piśmie i zaawansowanych w latach. Znudzonych powtarzanymi wciąż obrazkami, nuconymi piosenkami i mieleniem tych samych argumentów.
Przyjmowanie perspektywy: OK, to już widziałem, zmieńcie płytę, świadczy o braku zrozumienia, czym jest pamięć dla wspólnoty. Prezydent Kwaśniewski zranił kiedyś żołnierzy AK, mówiąc o nich „byli powstańcy”. Oni są i zawsze będą powstańcami, także za parę lat, gdy ostatni z nich odejdą do wieczności. Muzeum przy ul. Grzybowskiej jest opowieścią o nieśmiertelnych, którym zawdzięczamy to, jacy dziś jesteśmy (nawet jeśli niektórych strasznie to wkurza). A powinnością nas wszystkich jest do tej opowieści powracać, zgodnie z hasłem tegorocznych obchodów: „Dziel się pamięcią, bo zniknie”.
Piotr Legutko
dziennikarz, publicysta, wykładowca, absolwent filologii polskiej UJ. Kierował redakcjami „Czasu Krakowskiego”, „Dziennika Polskiego”, „Nowego Państwa” i „Rzeczy Wspólnych”, a także krakowskim oddziałem TVP i kanałem TVP Historia. Z „Gościem Niedzielnym” związany od początku XXI wieku. Opublikował m.in. „O dorastaniu czyli kod buntu”, „Jad medialny”, „Sztuka debaty”, „Jedyne takie muzeum”, książkowe wywiady z Janem Polkowskim i prof. Andrzejem Nowakiem oraz „Mity IV władzy” i „Gra w media” (wspólnie z Dobrosławem Rodziewiczem). Wykładowca UP JP II oraz Akademii Ignatianum.