Intelektualiści często nie sprawdzają się w roli przewodników duchowych. Lepiej szukać starców.
Niedawno dostałem niewielką książeczkę z fragmentami wypowiedzi starców Pustelni Optyńskiej na temat modlitwy. Dobrze, że takie proste antologie myśli prawosławnej trafiają na półki katolickich księgarni. Czytając starców, warto jednak pamiętać, że ich pouczenia skierowane są do konkretnego człowieka w konkretnej sytuacji. Nie wszystkie z nich powinno się uogólniać i przedstawiać jako niezmienne zasady życia duchowego. Podobnie jak w przypadku apoftegmatów mnichów z pustyni egipskiej trzeba umieć rozróżnić, co jest regułą, a co pouczeniem indywidualnym. Dlatego czytając tego typu publikacje, szczególnie takie, które podkreślają niezwykłą wartość modlitwy Jezusowej, warto znaleźć sobie doświadczonego przewodnika, który pomoże we właściwym odczytaniu zasadniczych zrębów tej duchowości tak różnej od katolickiego sposobu przeżywania modlitwy.
W tej publikacji zaskoczył mnie jednak wstęp, którego autor w przedziwny sposób zachęca czytelników do lektury. Pisze tak: „Sam fakt, że do klasztoru pod Kozielskiem przyjeżdżali intelektualiści rosyjscy, świadczy o mocy [jego] oddziaływania na społeczeństwo, w tym także inteligencję”. Nieważne, że tysiące prostych ludzi odnajdowało tam wiarę i uzdrowienie duchowe. Nieważne, że nauczanie starców przyczyniło się do odrodzenia życia w wielu klasztorach. O jakości fenomenu duchowego świadczy dopiero uznanie go przez intelektualistów. Warto o nim mówić, ponieważ zachwycił filozofa, pisarza lub publicystę. Kiedy pojawia się pokusa, by przyjąć takie kryterium wartościowania, dobrze jest przypomnieć sobie o dialogu faryzeuszów ze strażnikami świątynnymi na temat Pana Jezusa: „»Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia«. Odpowiedzieli im faryzeusze: »Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego?«” (J 7,46-49). Intelektualiści często nie sprawdzają się w roli przewodników duchowych. Lepiej szukać starców.