Są tacy, którzy gdyby mogli, wystawiliby sobie pomnik już za życia.
Albo przynajmniej dziwili się, że nikt z otoczenia nie wpadł na taki pomysł. Na zasadzie: „jeśli nie mnie, to komu?”. Są i tacy, których ten dopust otrzymania pomnika już za życia spotkał i bardzo ich irytował. Tak było w przypadku świętego Jana Pawła II. Mija właśnie ćwierćwiecze istnienia żywego pomnika papieża Polaka, Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, a jej aktualny prezes, ks. Dariusz Kowalczyk, wspomina w rozmowie z „Gościem”: „Papież miał złe doświadczenia z pomnikami, gdyż próbowano budować je za jego życia, co oczywiście bardzo go irytowało. Nasz fundusz stypendialny nazwano »żywym pomnikiem« Jana Pawła II. Kardynał Stanisław Dziwisz wspomina, że kiedy przekazano to papieżowi, skomentował: »no, takie pomniki to możecie mi stawiać«” („25 lat ze stypendiami” – s. 21). Wspominam tamte lata, które – podsumowując – obejmują połowę mojego życia, i zastanawiam się, czy komukolwiek udało się zrobić więcej i bez zbędnego rozgłosu dla młodych ludzi, którzy dzięki stypendiom fundacji nie tylko otrzymują finansowe wsparcie w zdobywaniu wykształcenia, ale i zapraszani są do wspólnoty oraz do duchowej formacji. Nie sądzę. Chodzi przecież w sumie o 10 tysięcy osób; obecnie to jakieś 2100, w tym młodzi z Ukrainy, Mołdawii, Kazachstanu, Uzbekistanu, Gruzji i Armenii, często Polacy z rodzin od pokoleń żyjących w tych krajach. „Bez tego stypendium – kontynuuje ks. Kowalczyk – wielu z nich nie poszłoby nawet do szkoły średniej, bo wiązało się to często z dojazdem po 30–40 km do szkoły albo wynajęciem pokoju w internacie”. Żywy pomnik na solidnym cokole? Co najmniej. Lepiej by było powiedzieć: solidnie podbudowany. Czas to był niesamowity, wielu z Czytelników pamięta te wizje przełomu wieków i tysiącleci, ten uroczysty jubileusz, ostatnie pięć lat życia świętego, który na okoliczność tegoż przełomu napisał w swoim apostolskim liście Tertio millennio adveniente: „Przyszłość świata i Kościoła należy do młodych pokoleń, do tych, którzy urodzili się w tym stuleciu i osiągną dojrzałość w przyszłym, pierwszym wieku nowego tysiąclecia. Chrystus czeka na młodych, tak jak czekał na młodzieńca, który zadał Mu pytanie: »Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?« (Mt 19,16). Do przepięknej odpowiedzi, jakiej udzielił mu Chrystus, nawiązałem w niedawnej encyklice Veritatis splendor, a wcześniej w »Liście do młodych całego świata« z 1985 roku. Młodzi w każdej sytuacji i we wszystkich regionach świata nieustannie zadają pytania Chrystusowi: spotykają Go i poszukują, aby nadal z Nim rozmawiać. Jeśli zdołają iść drogą przez Niego wskazaną, dana im będzie radość umocnienia Jego obecności w przyszłym stuleciu i w następnych, aż do wypełnienia się czasów. »Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki«”. Nie sądzę, by dało się lepiej uzasadnić sensowność decyzji o powstaniu fundacji i tego wszystkiego, co w związku z nią przeżyli młodzi ludzie w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Ale i rodzi mi się w związku z tym fragmentem pewna refleksja... Gdy papież to pisał, największym strapieniem internautów była obawa przed „milenijną pluskwą”. Nie istniał jeszcze Facebook (przypomnę, że został uruchomiony 4 lutego 2004 roku na Uniwersytecie Harvarda), o Instagramie czy TikToku jeszcze nawet nie śniono. Tak jak o uzależnieniu młodych od smartfonów, wtórnej alienacji czy innych zaburzeniach psychicznych z tymi mediami związanych. Ale istniały inne problemy, było ich wiele, z tymi również młodzi musieli się mierzyć. Czy nie za szybko zwątpiliśmy dzisiaj w to, co napisał papież: „Młodzi w każdej sytuacji i we wszystkich regionach świata nieustannie zadają pytania Chrystusowi: spotykają Go i poszukują, aby nadal z Nim rozmawiać”? Czy nie za szybko uwierzyliśmy, że dzisiaj pytań już Mu nie chcą zadawać? Pewnie chcą, tylko sami o tym nie wiedzą. A sztuczna inteligencja niekoniecznie im o tym opowie, więc... pora ponownie przemyśleć, co możemy w Kościele dla nich zrobić.
ks. Adam Pawlaszczyk
Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.