Był to drugi atak Huti po miesiącach spokoju na Morzu Czerwonym.
Ostrzelany przez rebeliantów Huti grecki masowiec Eternity C zatonął u wybrzeży Jemenu - podała w środę agencja Reutera. Dotychczas udało się uratować co najmniej pięciu członków załogi.
Pływający pod liberyjską flagą Eternity C został ostrzelany przez rebeliantów Huti przed dwoma dniami. Napastnicy na motorówkach użyli granatników przeciwpancernych RPG i dronów morskich. Na pokładzie znajdowało się wówczas 22 marynarzy: 21 Filipińczyków i Rosjanin.
Był to drugi atak Huti po miesiącach spokoju na Morzu Czerwonym. - Nie widzieliśmy żadnych prawdziwych ataków na statki handlowe od grudnia ubiegłego roku, a teraz wracają z przytupem - powiedział agencji AP Wolf-Christian Paes z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) w Londynie.
Masowiec płynął na północ w kierunku Kanału Sueskiego. Kiedy został zaatakowany, ochrona na pokładzie użyła broni.
- Atak pokazał, że wspierani przez Iran rebelianci Huti stanowią ciągłe zagrożenie dla wolności żeglugi oraz regionalnego bezpieczeństwa gospodarczego i morskiego - powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu USA Tammy Bruce. Zapewniła, że Stany Zjednoczone jasno zapowiedziały, iż będą działać na rzecz ochrony wolności żeglugi przed atakami terrorystycznymi Huti.
Od poniedziałku załoga pozostawała na pokładzie dryfującego statku.
Dzień wcześniej Huti zaatakowali inny grecki masowiec. Magic Seas, również pływający pod liberyjską banderą, przewoził do Turcji nawozy i stalowe prefabrykaty. 22-osobowa załoga opuściła pokład, podjął ją statek z portu w Abu Zabi.
We wtorek wieczorem Huti opublikowali film propagandowy. Widać na nim zamaskowanych rebeliantów na pokładzie statku, którzy skandowali hasło Huti: "Bóg jest największy; śmierć Ameryce; śmierć Izraelowi; przeklęcie Żydów; zwycięstwo islamowi". Na ostatnich klatkach widać eksplodujące ładunki wybuchowe.
Organizacja Narodów Zjednoczonych potępiła ataki Huti na statki handlowe na Morzu Czerwonym i wezwała rebeliantów do zastosowania się do rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. "Wciąż jesteśmy bardzo zaniepokojeni eskalacją" - powiedział rzecznik ONZ Stephane Dujarric.