Film Stevena Spielberga nie jest klasyczną biografią, bo reżyser skoncentrował się na ostatnich miesiącach prezydentury Lincolna, kiedy wojna secesyjna miała się już ku końcowi.
Stany południowe przegrywają, wszyscy pragną zakończenia wojny. Lincoln również, tyle że dla niego koniec wojny to nie tylko zakończenie najkrwawszych w dziejach Stanów Zjednoczonych walk. Chce, by Kongres przyjął zatwierdzoną już przez Senat 13. poprawkę do konstytucji o zniesieniu niewolnictwa i robót przymusowych. Spielberg nakręcił właściwie thriller polityczny, swego rodzaju historyczne „Szczęki” rozgrywające się w Białym Domu, Kongresie i salonach ludzi władzy, gdzie toczy się brutalna walka o głosy. Niespodziewane zwroty akcji sprawiają, że film ogląda się od początku do końca jednym tchem. „Lincoln” to przykład kina historycznego w najlepszym wydaniu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz
Dziennikarz działu „Kultura”, w latach 1991–2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk.