Zapisane na później

Pobieranie listy

ABW inwigilowało Lecha Kaczyńskiego?

„Gazeta Polska” twierdzi, że zdobyła tajne dokumenty ABW będące dowodem, że prezydent Lech Kaczyński był inwigilowany. Pisze, że 25 października 2008 r. o godz. 23:02 jego dane wprowadzono do tajnej Bazy Wiedzy Operacyjnej Centrum Antyterrorystycznego ABW. Dokonała tego osoba posługująca się kartą ID o numerze 9200167. Oznaczało to, że od tamtej chwili wobec głowy państwa można było stosować wszelkie rodzaje inwigilacji, w tym podsłuch.

jd, niezalezna.pl, dziennik.pl

|

GOSC.PL

dodane 30.08.2011 14:28
3

- Termin rejestracji prezydenta Kaczyńskiego nie był przypadkowy. Chodziło o zebranie wszystkich informacji na jego temat ze służb po to, by później rząd i politycy PO mogli je wykorzystać w sporze z prezydentem, a zbliżał się kolejny szczyt w Brukseli, na który prezydent Kaczyński się wybierał. Warto, by te dokumenty zostały w całości ujawnione, a później porównać je do działań i wypowiedzi np. Janusza Palikota czy też innych polityków PO. Gwarantuję, że znajdzie się bardzo dużo wspólnych punktów - mówi informator GP.
Pismo wspomina też o katastrofie smoleńskiej. „Ostatni remont przed katastrofą Tu-154M o numerze bocznym 101 przeszedł w rosyjskim mieście Samara, gdzie otrzymał certyfikat MAK. Całkowicie zostało przebudowane jego wnętrze: podzielono je na trzy saloniki i część pasażerską." - Po przylocie do Polski Tu-154M został zabezpieczony przez nasze służby. Szczególnie dokładnie zrobiono to w salonikach VIP-owskich. Później dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć informacje z pierwszej ręki, bo został zamontowany dodatkowy sprzęt. Gdy jeden z nas zapytał szefa, czy to oznacza, że będą podsłuchiwane najważniejsze osoby w państwie, usłyszał, że jest za bardzo ciekawy i lepiej będzie dla niego, jak zapomni o tej rozmowie – relacjonują informatorzy GP. Ich zdaniem, opieszałość rządu i wojskowej prokuratury przy sprowadzaniu szczątków tupolewa jest związana właśnie z jego „zabezpieczeniem”.

Odpowiadając na publikację „Gazeta Polskiej”, ABW oświadczyła, że „po raz kolejny informuje, że nie inwigilowała śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie". Rzeczniczka Agencji Katarzyna Koniecpolska – Wróblewska dodał, że dokumenty, na które powołuje się dziennikarka portalu, a które mają być dowodem na inwigilowanie, "jest fragmentem katalogu Centrum Antyterrorystycznego". "W bazach Centrum znajduje się katalog najważniejszych osób w państwie, podlegających ochronie w ramach systemu antyterrorystycznego RP. Podobne rekordy mają Prezes Rady Ministrów, ministrowie i inni wysocy urzędnicy państwowi" - czytamy w oświadczeniu ABW.

1 / 1
TAGI: