Są kłamstwa banalne i są kłamstwa subtelne. Niżej piszę o trzech rodzajach tych ostatnich. Gdy bliżej przyjrzymy się naszej sferze publicznej, okaże się, że jest utkana niemal z samych kłamstw.
25.06.2025 10:20 GOSC.PL
Na czym polega kłamstwo? Na tym, że ktoś – celem wprowadzenia nas w błąd – mówi nam coś, co jest niezgodne z jego stanem wiedzy. Gdy rodzice wysłali dziecko do sklepu po przysłowiową marchewkę, a ono wraca z pustymi rękami i mówi: „nie było marchewki”, choć ją tam widziało, ewidentnie kłamie. Rzecz w tym, że istnieją subtelniejsze rodzaje kłamstwa niż kłamstwo powyższe. O trzech z nich chciałbym tu powiedzieć. Chodzi w nich nie o zmianę jakiegoś składnika wiedzy, ale o zmianę jej charakteru, kontekstu lub założeń.
Pierwszy rodzaj kłamstwa subtelnego (czy może lepiej: zakamuflowanego, sprytniejszego lub perfidnego) polega na zniekształceniu charakteru naszej wiedzy lub tego, co wiemy. Najczęściej przejawia się to w wyolbrzymianiu, rzadziej: w pomniejszaniu. Mamy skłonność do tego, by opowiadać innym o wadach naszych przeciwników w taki sposób, że urastają one do monstrualnych wymiarów. (Nasze zaś wady zmniejszają się do żartobliwego minimum). Nierzadko też bywa tak, że ktoś – świadomie, a nie przez brak kompetencji logicznych – informuje, że jakieś zjawisko zachodzi powszechnie, choć wie, że zaszło tylko w kilkunastu (na kilkadziesiąt tysięcy) przypadkach. Robienie z igły widły oraz podawanie przypuszczenia za pewnik lub możliwości za rzeczywistość to (mniej lub bardziej) subtelne, ale powszechne przypadki kłamstwa.
Czytaj też: Czy sztuczna inteligencja zrozumie sens wiary?
Drugi rodzaj kłamstwa subtelnego zachodzi wtedy, gdy prawdziwe informacje umieszczamy w niewłaściwym kontekście lub bez kontekstu odpowiedniego (ważnego z punktu widzenia domniemanych pytań odbiorcy). Kiedyś w dawnych czasach słyszałem anegdotę o profesorze, który pisał list polecający dla swojego najlepszego studenta-absolwenta. Nie chciał go stracić (bo student starał się o asystenturę w lepszej uczelni), więc list ograniczył do jednego zdania: „Chodził na wszystkie moje zajęcia i wszystkie swoje prace oddawał w terminie.” W ten sposób mówiąc prawdę, profesor skłamał. Przecież potencjalni adresaci listu chcieliby się dowiedzieć o zdolnościach studenta, ocenie jego prac pisemnych, umiejętności rozwiązywania problemów itp. Skoro to wszystko zostało pominięte, mogli pomyśleć, że student jest niezdolny, słabo pisze, nic nie umie… I o to właśnie chodziło! W życiu publicznym takie sytuacje zdarzają się często, ale w jeszcze gorszym wymiarze. Otóż informacje o kimś „niewygodnym” formułuje się w ten sposób, by był on kojarzony tylko z jednym (niekorzystnym dla niego) wydarzeniem. Wszystko inne (a zwłaszcza wszystko dobre) się nie liczy. W intencji kłamcy tak powinno być, bo nie chodzi mu o pełną lub istotną prawdę o człowieku. Chodzi mu o to, by ów człowiek był widziany tylko z jednej – ciemnej – strony. I by ona (i tylko ona) stanowiła jego znak rozpoznawczy.
I wreszcie trzeci rodzaj kłamstwa subtelnego. Polega on nie na mówieniu nieprawdy wprost, ale na jej przemycaniu między wierszami. Słynne pytanie „jak często Jan Kowalski bił matkę?” zakłada, że on rzeczywiście ją bił. Otóż ukrytym celem niektórych debat publicznych nie jest szukanie odpowiedzi na postawione pytanie, ale wtłaczenie do głowy – i dyskutantom, i słuchaczom – jego założeń. Wszyscy namiętnie dyskutują o tym, „jak długo?”, „po co?”, „czy słusznie?”, ale nie zdążyli sprawdzić faktów. A fakty są takie, że nie ma o czym gadać. Niestety, gdy się to okaże, będzie za późno, gdyż emocje już się wylały i stworzyły nowe „fakty społeczne”... Niekiedy dyskutuje się nad tym, czy warto wdrożyć określoną procedurę. Rzecz w tym, że ta procedura w ogóle nie wchodzi w grę, ponieważ (na przykład) nie jest przewidziana przez prawo lub nie jest w praktyce wykonalna. Po co więc dyskutować? Ano po to, by wzbudzić fałszywe przekonania, a wraz z nimi odpowiednie uczucia. Przede wszystkim nienawiść – nienawiść do tych, których kłamca-specjalista nie lubi.
Tyle o kłamstwach – kłamstwach, które (może zbyt wzniośle) nazwałem subtelnymi. Zadaniem filozofa jest określić ich istotę oraz wyróżnić ich odmiany. Do innych zaś profesji (ale także do naturalnej mądrości życiowej) należy identyfikacja tych kłamstw (w ich konkretnych przypadkach) w naszym życiu prywatnym i publicznym. Jest to zadanie bardzo trudne, ale w dzisiejszych czasach – czasach, które kręcą się wokół kłamstw – stanowi ono priorytet. Pamiętajmy: diabeł jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Dlatego sfera publiczna, w której niemal wszyscy kłamią (gdyż inni kłamią, a bez kłamstwa trudno przetrwać), staje się sferą diaboliczną. Sferą, w której panuje diabeł, czyniąc struktury społeczne nieprzejrzystymi.
Jacek Wojtysiak
Nauczyciel akademicki, profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Autor licznych artykułów i książek, w tym podręczników i innych tekstów popularyzujących filozofię. Stały felietonista portalu internetowego „Gościa Niedzielnego”. Z pasją debatuje o Bogu i religii z wierzącymi, poszukującymi i ateistami. Lubi wędrować po stronach Biblii i po ścieżkach Starego Gaju. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Ostatnio – wraz z Piotrem Sachą – opublikował książkę „Bóg na logikę. Rozmowy o wierze w zasięgu rozumu”.