Opowieść Dziejów Apostolskich o uwolnieniu z więzienia apostoła Piotra nie wymaga jakiegoś specjalnego komentarza.
Opowieść Dziejów Apostolskich o uwolnieniu z więzienia apostoła Piotra nie wymaga jakiegoś specjalnego komentarza. Zwróćmy jednak uwagę na być może umykające szczegóły. Herod, który zaczął prześladować młody Kościół, to Herod Agryppa I, wnuk Heroda Wielkiego, który panował w czasie, kiedy w Betlejem narodził się Jezus, i zasłynął rzezią młodzianków, a bratanek Heroda Antypasa, który kazał zamordować Jana Chrzciciela i wzgardził Jezusem podczas wydarzeń Wielkiego Piątku. Agryppa umrze nagłą śmiercią zaraz po tym, jak pozwoli nazywać siebie bogiem. W opowieści uderza próżność, z jaką postępuje: zabija Jakuba, a gdy widzi, że to podoba się jego poddanym – Judea wraz z Jerozolimą była z łaski cesarza Klaudiusza jego nowym nabytkiem – zamierza też zabić Piotra. Charakterystyczne, że każe go strzec jak bardzo groźnego więźnia. Jakub, którego Herod kazał ściąć, to Jakub Większy, brat Jana, jeden z trzech apostołów, których Jezus wybrał na świadków niektórych wielkich wydarzeń. Jakub wspomniany na końcu czytanego dziś fragmentu to z kolei „brat Pański”, krewny Jezusa, który odgrywał ważną rolę w Kościele w Jerozolimie. Dom, do którego udaje się Piotr, należy do Marii, matki ewangelisty Marka. Zwraca uwagę, że przebywający tam są mocno wystraszeni tym, co się dzieje: Rode rozpoznaje głos Piotra, ale mu nie otwiera. A Piotr nie zamierza tu się schronić, pragnie tylko poinformować, że jest wolny, i udać się w sobie tylko znane miejsce.
Najważniejsze w tej opowieści jest cudowne ocalenie Piotra. Na ile była to realizacja Bożych planów wobec tego apostoła, a na ile wpływ na to miały gorące modlitwy Kościoła? Nigdy się tego nie dowiemy. Historia ta pokazuje nam, że Bóg może wszystko. Jeśli taka Jego wola – niezależnie od tego, czy wsparta ludzkimi prośbami, czy nie – wybranym przez Niego włos z głowy nie spadnie. Uratuje ich z największych opresji nawet w najbardziej zdawałoby się po ludzku nieprawdopodobny sposób. Dziś, gdy martwią nas wieści o różnych zagrożeniach, czyhających na nasze spokojne, dostatnie życie, warto o tym pamiętać. Wszystko w rękach Boga. A On naprawdę może wszystko.
Andrzej Macura W I czytaniu