Wstyd

Obalenie komunistycznego imperium zła nie zaczęło się od kruszenia berlińskiego muru, ale od wielkiego ruchu kontynuatorów dzieła Chrobrego i obrońców Europy z roku 1920: ruchu godnych Polaków.

prof. Andrzej Nowak prof. Andrzej Nowak

|

19.06.2025 00:00 GN 25/2025 Otwarte

dodane 19.06.2025 00:00

Koronacja królewska Bolesława Chrobrego dla kolejnych pokoleń tych, którzy tworzyli Polskę, była najważniejszym symbolem suwerenności. To stale zobowiązujące przypomnienie znaczenia niepodległości w naszej wspólnocie politycznej. Wiemy na pewno, że minęliśmy już wyjątkową, bo tysięczną rocznicę tego dziejowego wydarzenia. Chrobry zmarł 17 czerwca, więc koronować się musiał przed tą datą – a wiemy też, że obrzęd koronacji miał na pewno miejsce w roku 1025. Możemy więc odpowiedzieć na pytanie, jak państwo polskie obchodziło tysiąclecie niepodległości. Odpowiedź jest krótka: zawstydzająco – nijak. Przypominam sobie gigantyczną i wciągającą chyba cały naród węgierski fetę, jaką zorganizowano w roku 2000 w Budapeszcie z okazji przypadającego wtedy milenium pierwszej koronacji króla Stefana. Przypomnę, jak państwo francuskie obchodzi okrągłe rocznice swojego aktu założycielskiego, rewolucji 1789. Jak hucznie Amerykanie będą obchodzili skromne (w porównaniu z tysiącleciem suwerenności Polski) święto 250-lecia swojej niepodległości, przekonamy się w przyszłym roku. Już jednak można być pewnym, że będzie to wielka rzecz. Dlaczego więc u nas jedynym bodaj akcentem państwowym tak ważnej i wyjątkowej rocznicy było wspólne posiedzenie obu izb parlamentu (z historycznym wystąpieniem prezydenta i otwartą agitką wyborczą premiera na rzecz jego zastępcy w zbliżających się akurat wyborach prezydenckich)?

Wiem, na szczęście część samorządów, m.in. urzędy marszałkowskie w Krakowie czy w Lublinie, a przede wszystkim liczne oddolne inicjatywy obywateli na dostępną im skalę świętowały tę dumną okazję. Zamiast narzekać, może jednak zastanówmy się, czy można zaniedbania naprawić – choć w części, choćby z opóźnieniem. Dam przykład: w stolicy państwa polskiego nie ma żadnego pomnika pierwszego króla i, powtórzę, najważniejszego symbolu potęgi i niepodległości. Przepraszam: jest – przy ulicy Objazdowej 3 na Szmulowiźnie w dzielnicy Praga-Północ, dość pokracznie wyglądające, maleńkie popiersie króla stoi przed wejściem do Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego.

Spójrzmy tymczasem na Kijów – z jego najważniejszym symbolem, pomnikiem Włodzimierza Wielkiego, Budapeszt z całą siecią pomników króla Stefana, czeską Pragę z centralnym pomnikiem pierwszego księcia – Wacława, nawet Berlin, gdzie na Unter den Linden odbudowano pomnik Fryderyka II. Czy państwa polskiego i jego stolicy nie stać na godne upamiętnienie pierwszego, wielkiego króla naszej politycznej wspólnoty? Zróbmy to! To apel do władz Warszawy i Polski. Jakże mnie (i z pewnością tysiące współobywateli) boli fakt, że w ciągu 36 lat od odzyskania niepodległości Warszawa i państwo polskie nie umiały zdobyć się na odpowiednie do rangi tego wydarzenia upamiętnienie największego polskiego zwycięstwa w XX stuleciu: triumfu w Bitwie Warszawskiej w sierpniu roku 1920 nad bolszewicką armią, idącą wtedy na Europę. Setna rocznica minęła i żaden łuk triumfalny, żaden godny pomnik tej zwycięskiej ofiary setek tysięcy żołnierzy roku 1920 dotąd nie powstał. To jest więc drugi apel o dopełnienie przestrzeni symbolicznej naszej stolicy.

Może uda się dodać do tego jeszcze i trzeci wielki symbol zwycięskiej polskości: godny pomnik Solidarności w stolicy. Trzeba przypomnieć – sobie i gościom Warszawę odwiedzającym – że obalenie komunistycznego imperium zła nie zaczęło się od kruszenia berlińskiego muru, ale od wielkiego ruchu kontynuatorów dzieła Chrobrego i obrońców Europy z roku 1920: ruchu godnych Polaków.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

prof. Andrzej Nowak prof. Andrzej Nowak