Izrael nie spocznie, dopóki nie zniszczy całkowicie programu nuklearnego Iranu. O ile tylko o ten program toczy się tutaj gra.
Izrael pod względem kultury bliski jest Atenom, ale pod względem militarnym musi być Spartą, uzbrojoną po zęby, jeśli chce przetrwać – mówił mi przed laty nieżyjący już Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. Nie wiem, co powiedziałby dzisiaj, patrząc na obecne działania Izraela – najpierw Strefie Gazy (wojna obronna po ataku Hamasu czy programowe ludobójstwo Palestyńczyków?), a teraz w Iranie. Sami nie jesteśmy pewni, jak właściwie patrzeć na ten konflikt. Czy dla władz w Jerozolimie to „tylko” wojna prewencyjna, uprzedzająca zapowiadane przez ajatollahów od prawie pół wieku „zmiecenie państwa żydowskiego z powierzchni ziemi”? Czy to próba wciągnięcia w tę wojnę Stanów Zjednoczonych, które prowadziły rozmowy z Iranem o wznowieniu porozumienia nuklearnego? Czy może – wbrew zapewnieniom Waszyngtonu, że nie chciał tego ataku – to właśnie demonstracja siły USA (dokonana rękami Izraelczyków), które chcą raz na zawsze pozbyć się wrogów Izraela i zaprowadzić na Bliskim Wschodzie pax americana w porozumieniu z większością krajów arabskich, które chętnie zobaczą upadek Iranu? A może atak jest skrojony wyłącznie na potrzeby osobiste izraelskiego premiera, który potrzebuje wojny – każdej, tej w Gazie, i tej z Iranem – by utrzymać się u władzy i uniknąć postępowań sądowych w ciągnących się od lat oskarżeniach o korupcję? A może każda z tych opcji jest po części prawdziwa i każda z nich odgrywa rolę w rozwoju tego konfliktu?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina
Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.