Ogromny las zaczęli tworzyć Kazachowie w miejscu, w którym kiedyś lśniła błękitna toń Morza Aralskiego. Do końca 2027 r. zamierzają zasadzić tam aż 2 miliardy drzew.
Dzisiaj miejsce, w którym kiedyś istniało Jezioro Aralskie, nazywane morzem ze względu na swój ogrom, to w większości toksyczna pustynia. W 1960 r. ten akwen miał mniej więcej taką powierzchnię jak Irlandia. To się zmieniło, gdy Związek Sowiecki skierował wodę z rzek Amu-daria i Syr-daria do nawadniania kazachskiego stepu oraz suchych terenów Uzbekistanu i Turkmenistanu. Zostały one zamienione na bezkresne pola bawełny.
Sowieci bywali z tego dumni, co w piosence „Spotkanie w porcie” świetnie oddał Jacek Kaczmarski, śpiewając za Władimirem Wysockim: „My w niebo ślem rakiety/ Bez wysiłku wielkich rzek cofamy bieg”. Niestety, skoro woda została skierowana na step i pustynię, mniej jej dopływało do Jeziora Aralskiego, gdzie Amu-daria i Syr-daria miały swoje ujścia. Zwłaszcza że nawadnianie suchych terenów odbyło się z typowym dla komunistycznej gospodarki bezmyślnym marnotrawstwem. Woda płynęła długimi kanałami przez pustynie, po drodze wsiąkając w grunt i intensywnie parując. Latem, gdy na nizinach Azji Środkowej panuje upał, bezpowrotnie tracono w ten sposób nawet do 70 procent wody zabranej rzekom. Zresztą w dużej mierze niestety nadal tak się dzieje, bo do dzisiaj uszczelniono tylko część tych kanałów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł