– Póki jesteśmy na ziemi, niepokój serca w sprawach wiary trwa i jest twórczy – mówi prowincjał polskich augustianów o. Beniamin Kuczała OSA w pierwszym odcinku wakacyjnego cyklu gosc.pl, poświęconego augustiańskiej duchowości papieża Leona XIV.
„10 kluczy św. Augustyna” to wakacyjny cykl rozmów z augustianinem o. Beniaminem Kuczałą oraz augustianką s. Dorotą Kowalewską. Kolejne tematy przybliżają spuściznę św. Augustyna oraz duchowość papieża Leona XIV [zobacz wszystkie odcinki].
Jarosław Dudała: Ojciec mieszkał w Rzymie pod jednym dachem z przyszłym papieżem Leonem?
O. Beniamin Kuczała OSA: Może nie pod jednym dachem, bo to były dwa budynki, ale połączone. Często się spotykaliśmy.
Jaki on jest od strony duchowej? To rasowy augustianin?
Jest znawcą zarówno myśli św. Augustyna, jak i tradycji zakonu. Był przełożonym stawiającym na dialog – przed podjęciem decyzji rozmawiał z każdym z zainteresowanych, konsultował nowe rozwiązania, a bardzo rzadko odwoływał się do autorytetu wynikającego jedynie z urzędu. Podkreślał, że jest bratem, jednym z nas. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć: był – i pozostaje – prawdziwym synem św. Augustyna.
Fundamentem duchowości św. Augustyna jest nieustanne szukanie prawdy. Tymczasem często słyszymy, że wiara wyłącza rozum. Że wierzący są ślepi, bo nie dopuszczają do siebie wątpliwości.
Cóż, św. Augustyna to nie dotyczy, bo on dość wcześnie doszedł do stwierdzenia: „Wątpię, więc jestem”. Augustyn miał obsesję na punkcie prawdy. Jak sam powiedział, wyssał imię Jezus z mlekiem matki; nigdy nie stracił kontaktu z Jezusem. Ale na poziomie intelektualnym rozczarował się prawdą głoszoną przez Kościół.
Wielu ludzi mówi dziś podobnie.
Tak! Dlatego Augustyn jest aktualny. On doświadczył tego rozczarowania na własnej skórze. Był zachwycony Pismem Świętym w takim wydaniu, w jakim przedstawiała je mu jego mama, ale gdy rozpoczął studia i spotkał się z filozofią rzymską, odrzucił je. Zauważył w nim sprzeczności. Zauważył język – bardzo prymitywny w porównaniu z poezją np. Owidiusza. Dlatego wzgardził bardzo prostym tekstem Biblii.
Co wydało mu się bardziej atrakcyjne?
Pokładał wtedy nadzieję w manichejczykach (członkach sekty łączącej elementy chrześcijaństwa, buddyzmu i zoroastryzmu – przyp. JD), którzy obiecali mu prawdziwe wyjaśnienie świata. Długo czekał na spotkanie z ich zwierzchnikiem. Miał nadzieję, że on mu powie, jakich norm powinien przestrzegać, by być szczęśliwym. Tu trzeba zauważyć, że mamy dwie koncepcje prawdy. Pierwsza to prawda mówiąca, jakie są prawidła rządzące światem. Ale jest i druga – którą Augustyn odkrywał i na której bardziej mu zależało – to jest prawda jako fundament, na którym można oprzeć swoje życie, żeby ono było szczęśliwe. Ta druga prawda ma w sobie tzw. dilectio – coś przyjemnego, pociągającego; coś, co sprawia, że ta prawda zachwyca i chce się nią żyć. I tę prawdę Augustyn znalazł w Bogu.
U manichejczyków?
Nie. Rozczarował się manichejczykami. Zobaczył, że ich elity nie są mu w stanie wyjaśnić nawet zwykłych praw przyrody. Że tłumaczą je jakimiś mitami (chodziło głównie o astronomię). Wtedy przeżył okres sceptycyzmu. Mówił, że skoro nikt nie jest w stanie wyjaśnić mu prawdy, to może tej prawdy po prostu nie ma.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała
Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.