Leon XIV nie będzie Leonem XIII, ale wzorzec ma naprawdę niezły.
Kiedy ogłoszono imię, jakie obrał nowy papież, ucieszyłem się. Zawsze z dużą sympatią myślałem o Leonie XIII. Kojarzył mi się jako taki „ludzki pan”, niewyniosły mimo całej celebry, jaka w jego czasach otaczała Ojca Świętego. Umiarkowany konserwatysta, trochę romantyk, ale jednak realista, poeta, ciekawy świata, otwarty na kulturę i pasjonat wielu dziedzin nauki. Pasował do wyzwań, bo szły nowe czasy – upadały monarchie, narastały oczekiwania społeczne, tworzyły się nowe państwa i systemy polityczne.
Poprzednik Leona XIII, Pius IX, był gorliwym duszpasterzem. Taki człowiek był potrzebny w swojej epoce, ale jego współcześni nie zawsze byli nim zachwyceni. On sam osiem ostatnich lat swojego pontyfikatu, najdłuższego w historii, przeżył w poczuciu porażki po upadku Państwa Kościelnego, pozostając do śmierci dobrowolnym „więźniem Watykanu”. Ślady krytyki wobec „wczesnego” Piusa IX zawiera na przykład proroczy wiersz Słowackiego o słowiańskim papieżu. Nasz wieszcz napisał tam: „Ten przed mieczami tak nie uciecze/ Jako ten Włoch,/ On śmiało jak Bóg pójdzie na miecze; Świat mu – to proch”. Chodzi o ucieczkę papieża z Rzymu do Gaety. Nie wiedział, że „ten Włoch” okaże się przyjacielem Polaków, którzy nie mieli wtedy swojego państwa.
Leon XIII został wybrany jako pierwszy po prawie jedenastu wiekach papież bez własnego państwa. Był „tylko” głową Kościoła na ziemi, a to wymagało wypracowania nowego modelu funkcjonowania Stolicy Apostolskiej i w ogóle papiestwa. A nowy papież miał cechy potrzebne, żeby temu podołać: duszpasterza zastąpił zręczny polityk i dyplomata, ale podobnie jak poprzednik gorliwy i oddany Bogu. 68-letni wtedy Joachim Pecci w chwili wyboru próbował wymówić się od przyjęcia urzędu, tłumacząc, że ma słabe zdrowie. To była prawda, ale jako Leon XIII przeżył z tym zdrowiem jeszcze 25 lat, do końca zachowując sprawność fizyczną i intelektualną. Zmarł w 1903 roku, mając 94 lata. Zostawił Kościół lepiej przygotowany do wyzwań XX wieku, bo miał odwagę robić inaczej „niż zawsze było”. Jeszcze jako kardynał przekonywał, że Kościół nie powinien zamykać się na nowoczesną cywilizację, ale przeciwnie – powinien przejąć inicjatywę w jej szerzeniu. Ostrzegał, że jeśli się tego nie zrobi, to kulturę, naukę i wszelkie inne dziedziny życia społecznego opanują siły wrogie chrześcijaństwu. Gdy został papieżem, zaczął realizować swoje postulaty. Choć formalnie przejął status „więźnia Watykanu”, to utraty Państwa Kościelnego nie traktował jako katastrofy. W jego nauczaniu dominuje pozytywne nastawienie do współczesnego mu świata, któremu trzeba wskazywać drogę, a nie potępiać go. Dążył do życzliwych relacji z państwami, chcąc odzyskać uniwersalne znaczenie papiestwa w sensie moralnym.
Za najważniejszą z encyklik Leona XIII uważa się opublikowaną w 1891 r. Rerum novarum. Papież odpowiedział tam na zmiany społeczne i gospodarcze swojej epoki, naznaczonej ideami marksistowskimi i liberalno-kapitalistycznymi. M.in. mocno opowiedział się za prawem człowieka do własności prywatnej. Dostrzegał problem upośledzenia szerokich rzesz społeczeństwa, jednak naprawę tej sytuacji widział w oparciu na prawie Bożym, które daje człowiekowi najsilniejszą motywację do zachowania sprawiedliwości. Skrytykował obiecywany przez socjalistów raj na ziemi, wskazując, iż to szkodliwe mrzonki, zwłaszcza że pomijają wieczne przeznaczenie człowieka.
Niektóre posunięcia Leona wywoływały wśród części katolików niepokój, a nawet panikę, na przykład gdy zaakceptował istnienie Republiki Francuskiej. Zdarzało się sporadycznie, że w kościołach modlono się o nawrócenie Ojca Świętego. Dziś jest to dla nas zupełnie niezrozumiałe, bo wiemy, że zaangażowanie społeczne tego papieża i jego pozytywny stosunek do rzeczywistości były błogosławieństwem dla Kościoła, a tym samym dla świata.
No cóż… Pewne rzeczy lepiej widać z odległości, zwłaszcza czasowej. Z pewnością to samo będzie można powiedzieć o kolejnym Leonie. Nie będzie kopią poprzedniego, to pewne, ale poprzedni jest naprawdę niezłym wzorcem.
Franciszek Kucharczak
Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.