Napięcie, jakie towarzyszy tym wyborom, jest uzasadnione – stawka jest naprawdę ogromna.
28.05.2025 13:38 GOSC.PL
Panikę, w jaką wpadł obóz rządzący, najzwięźlej wyraził Donald Tusk, stwierdzając w Polsacie: „Problem z Karolem Nawrockim polega na tym, że mamy z nim poważny problem”.
Otóż to – ONI mają problem. Naprawdę poważny, bo Trzaskowski ma wygrać i musi wygrać. Nie ma innej opcji. To w ogóle niewyobrażalne, żeby wola jakichś tam przypadkowych ludzi zakłóciła plany oświeconych europejskich salonów. Demokracja walcząca zna tylko swoich i „faszystów”. Tych drugich oczywiście nie wolno dopuścić do władzy, więc się ich eliminuje jak w Rumunii albo we Francji, a w Niemczech trwają do tego przymiarki. Jeśli utrącili nawet Marine Le Pen, to w Polsce nie zrobią tego z jakimś Nawrockim? Już nie będzie tak, jak z Komorowskim i Dudą. Tym razem wpadki nie będzie, choćby trzeba było unieważnić wybory. Więc lepiej po dobroci – po prostu zagłosujcie na naszego i wtedy wasza wola będzie dla nas święta. W innym wypadku was „rozliczymy”, a wy już wiecie, że potrafimy to robić. Zresztą, widzicie to na przykładzie samego Nawrockiego. Co tam, że jako szef IPN został sprawdzony zarówno za czasów PiS, jak i PO. Donald Tusk powiedział, że widocznie sprawdzili go „niestarannie”. I już, to wystarczy, bo pan premier ma wiarygodnego informatora. Co prawda, ten pan jest przestępcą i mitomanem, ale aktualnie to nasz przestępca i mitoman, więc trzeba mu wierzyć jak samemu premierowi. Aha, jeszcze media „strategiczne” mają jakichś świadków, co prawda anonimowych, ale na pewno się ujawnią. Po wyborach.
No i mamy taką sytuację, że szef rządu RP zajmuje się rozpuszczaniem paskudnych pomówień bez żadnych dowodów. Jaki jest autorytet państwa, w którym premier robi takie rzeczy? A nie, pan premier tylko pyta. „Wie pan, jak trudno udowodnić, że się czegoś nie robiło?” – mówi Czerepach w „Ranczu”. To jest właśnie ta taktyka – zasiać wątpliwość, która w oczach odbiorców urośnie do rozmiarów pewności. No bo przecież wina Nawrockiego jest bezsporna: jest gotowa zagłosować na niego co najmniej połowa społeczeństwa.
Przyznam, że takich podłości i bezczelnego łamania prawa nie spodziewałem się nawet po tej ekipie. To pokazuje, jaka jest stawka tych wyborów. Przyznam także, że nie rozumiem „symetryzmu” niektórych uczciwych ludzi, którzy w tych warunkach się wahają. Słyszę, że Nawrockiemu nie można ufać. A przepraszam: komu można ufać? Ja sam sobie nie ufam, ale decydować muszę, bo najgorzej jest nic nie robić. A może by tak, zamiast powtarzać wrzutki o „gangusie”, docenić fakt, że ten człowiek wyszedł z trudnego środowiska, założył świetną rodzinę, zdobył wykształcenie uwieńczone doktoratem i objął stanowisko wymagające wysokich kwalifikacji, także moralnych? Jakoś wolę wierzyć prof. Andrzejowi Nowakowi, który zna osobiście Nawrockiego niż obozowi, który za nic ma podstawowe wartości, od szacunku dla życia najmłodszych poczynając.
Gdyby przeszłość miała determinować całe życie, to nikt by nie wyszedł ze swojego życiowego grajdoła.
Nie zgadzam się z tezą, że te wybory będą dla nas trudne. Są wyjątkowo łatwe, bo mało kiedy tak wyraźnie ścierają się dwie krańcowo różne koncepcje na przyszłość. A właściwie to, powiedziałbym, ściera się koncepcja z antykoncepcją. I nie chodzi o to, że jeden kandydat jest dobry, a drugi zły. Chodzi o to wszystko, co za tymi konkretnymi ludźmi stoi. I to wybieram, a tamto odrzucam. Inaczej się tym razem nie da.
Franciszek Kucharczak
Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.