Każdy kryzys małżeński boli. Ale jest potrzebny dla oczyszczenia związku

Co małżeństwo sakramentalne ma dziś do zaproponowania światu? Czy stoi na przegranej pozycji – wyjaśniają Iwona i Piotr Wołkowowie z Wiązowny.

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

|

29.05.2025 00:00 GN 22/2025

dodane 29.05.2025 00:00

Maciej Rajfur: Jesteście prawie 29 lat po ślubie. I gdzie ta rutyna? Bije od Was entuzjazm, jak kilka dni po złożeniu sobie przysięgi przed ołtarzem.

Iwona Wołkow:
Niedawno tak sama z siebie powiedziałam do pani w kwiaciarni, że bardzo kocham swojego męża. Ona z uśmiechem: „Pewnie dlatego, że płaci”. Odparłam: „Nie, dlatego, że po prostu jest”. Idea nierozerwalnego małżeństwa w nas ewoluuje. Z roku na rok odkrywamy coraz więcej dobrych i niesamowitych stron sakramentalnego związku. My po prostu ciągle rozkwitamy, ciesząc się sobą. Bóg daje nam łaskę, że oprócz przeżywania trudów, które przechodzi każde małżeństwo, potrafimy czerpać prawdziwą radość z naszego związku.

Piotr Wołkow: Od początku rozumieliśmy wagę sakramentu. Wierzyliśmy w trwałość i nierozerwalność małżeństwa. Ale pełna świadomość tego, na co się porwaliśmy, przychodziła z czasem. Lata mijają, a my ciągle się uczymy, jak dobrze być razem, jak czerpać siłę z sakramentu małżeństwa.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Maciej Rajfur Maciej Rajfur

Zapisane na później

Pobieranie listy