Dzieci jednak są genialne. Może my też byśmy spróbowali? – kończy swój tekst w bieżącym numerze Franciszek Kucharczak („Popatrz, jaka jestem świecąca” – s. 31–33) i myślę, że śmiało można uznać ten cytat za motto Dnia Dziecka w wersji katolickiej.
Inną wersję tej prawdy znaleźć można w Ewangelii, a właściwie to nawet w kilku miejscach w Piśmie Świętym, łącznie z tym o ich – dzieci – aniołach, którzy wpatrują się w niebie w oblicze Ojca (por. Mt 18,10). Wracam zatem przy okazji Dnia Dziecka wspomnieniami do pachnącego kadzidłem kościoła, wysokiego i strzelistego, pomalowanego zgodnie z dziwnym posoborowym sznytem, budzącego we mnie absolutne poczucie wyjątkowości. Wiedziałem, że w tym miejscu nie należy się niczemu dziwić. Przy tym, dziecięciem będąc, w trakcie Mszy Świętej uwielbiałem śpiew „Baranku Boży…”. Był tak podniosły i uroczysty, a zaraz po nim ludzie ruszali tłoczyć się z przodu kościoła i podchodził do nich ksiądz… Owszem, nie do końca rozumiałem wszystkie słowa, ostatni wers śpiewu wykonywałem jako „oddasz nas z spokojem” i absolutnie nie interesowało mnie, dlaczego i komu miałby nas Baranek Boży oddawać; tym mniej, dlaczego miałby to robić ze spokojem. I jeszcze tamte wyobrażenia Hostii… przez okrągłe siedem lat, do Pierwszej Komunii, wydawało mi się, że przypomina ona niewielki, przezroczysty okrąg ociekający… wodą święconą. Taki rozpuszczający się w okamgnieniu i natychmiast przemieniający człowieka wewnętrznie…
Jeszcze inne wspomnienie z wczesnych lat dziecięcych mi towarzyszy, przytoczyłem je we wstępie do najnowszego „Gościa Extra”, poświęconego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa – to wspomnienie obrazu świętej Barbary wiszącego w sypialni dziadków w Pszowie, obrazu tak cudownie otoczonego plastikowymi lampkami, że mogłem się w nie wpatrywać przez pół nocy. Barbara w ręce trzymała kielich, widać go było wyraźnie, podobnie jak wieżę na jej głowie, z cegieł, którą uznawałem za koronę. Po latach dowiedziałem się, że prawdziwa wieża znajdowała się tuż za świętą, otoczoną małymi lampkami emanującymi słabym żółtym światłem. „Z całą pewnością musi być o wiele ważniejsza od Jezusa i Maryi”, myślałem w tamte noce, „skoro naokoło obrazów Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi nie ma tych pięknych światełek”. Geniuszem, przynajmniej religijnym, wówczas więc się nie wyróżniałem, w przeciwieństwie do dzieci, które Franciszek Kucharczak cytuje w swoim tekście. Szczerze go polecam wszystkim czytelnikom, zwłaszcza takim, którzy potrzebują duchowej pociechy. Krótki cytat: „– Siedzimy w ławce. Podniesienie – wspomina pani Halina. – Mój czterolatek stoi. Nachylam się do niego i mówię: »Uklęknij, synku«. A on szeptem odpowiada: »Nie mogę«. Pytam: »Kolanko cię boli?«. Mówi, że nie. »No to uklęknij« – proszę. Na to synek: »Nie, bo nie będę widział Pana Jezusa«. Zdarza się i tak, jak w przypadku syna pana Marcina. – Piotrek strasznie łobuzował na Mszy, więc go wziąłem na ręce, żeby wyjść przed kościół. A on na cały głos: »Nieee, ja chcę do Jezusa!« – wspomina tata”.
Przychodzi mi do głowy w tegoroczny Dzień Dziecka, że wszelkie próby ustawienia tematu religijnego wychowania dzieci bez osobistego doświadczenia wiary skazane są z góry na niepowodzenie. Tak to już po prostu jest: albo się zrozumie, że wiara jest rodzajem daru, który rodzice, po chrzcie, dziecku świadomie i odpowiedzialnie przekazują, albo będzie się bezkompromisowo powtarzało nie do końca rozumne teorie o tym, że jako dorosłe wybierze sobie samo. To coś w stylu uznania, że dzieciństwo w tym kontekście jest jakąś ziemią nieznaną i niezamieszkaną, śpiącą i czekającą, aż osiemnastka wybije i dowód osobisty będzie można wyrobić. Za temat numeru wybraliśmy więc w tym tygodniu szkolnictwo katolickie, cieszące się wciąż sporym zainteresowaniem pomimo trudności, z jakimi przychodzi mu się borykać („Bezpieczne miejsce dla dzieci” – s. 18–21 oraz „Nic o nas bez nas” – s. 21–23). Wszystkim dzieciom życzę najlepszego w dniu ich święta, dorosłym zaś dedykuję słowa z samego początku: „Dzieci jednak są genialne. Może my też byśmy spróbowali?”.
ks. Adam Pawlaszczyk
Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.