Miłość to akt woli i działanie – mówiła matka Gabriela Klausa. Zgromadzenie zakonne, które założyła, od 120 lat niesie światu coraz bardziej potrzebne przesłanie.
W niewielkim różowym klasztorze – domu generalnym – dosłownie w cieniu wysokich wież archikatedry wrocławskiej codziennie kilkanaście sióstr oddaje cześć i chwałę Bożemu Sercu. 120 lat temu drobna Niemka i Ślązaczka – Gabriela Klausa – zdefiniowała w dwóch słowach nowy charyzmat oparty na starej jak sam Kościół miłości do Najświętszego Serca Jezusa. Porwała nim serca utrudzonych przez ciężkie czasy kobiet. I tak do dzisiaj trwa i działa Victima Caritatis, czyli ofiara miłości.
Bądź wola moja?
Sióstr jest zaledwie 30. Posługują w czterech placówkach w Polsce, a także w Brazylii, Niemczech i na Ukrainie. Ale nie od liczebności zależy wartość zgromadzenia, lecz od oddanych Bogu serc. – Kontynuujemy misję wyznaczoną przez założycielkę Gabrielę Klausę. Jezus powołał nas do istnienia, by we wszystkim, co czynimy, realizować dwa główne cele. Ogólny to samouświęcenie przez zachowanie trzech ślubów: posłuszeństwa, czystości i ubóstwa. A szczegółowym jest zadośćuczynienie za grzechy świata przez całkowite oddanie się Bożemu Sercu Jezusa w spełnieniu dzieł miłosierdzia – tłumaczy s. Aneta Banyś, przełożona generalna zgromadzenia. W rozmowie o liczebności podkreśla, że jeśli siostry będą z pełnym poświęceniem dbać o sprawy Jezusa tu, na ziemi, On ubogaci je nowymi powołaniami. Przyznaje, że po ludzku chciałaby, aby sióstr i placówek było więcej. Ale czy to nie jest za bardzo „bądź wola moja”? S. Antonia Frech, która umarła przed II wojną w opinii świętości, notowała: „Musimy w szczególny sposób uczestniczyć w cierpieniach Najświętszego Serca i nie powinniśmy się dziwić, jeśli staną się one naszym udziałem i odczujemy ciernie, które zraniły Najświętsze Serce Jezusa. Tym ściślej będziemy z Nim zjednoczone”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł