Światło życia?

Życie można zobaczyć, ale nie jest to proste. Choć pierwsze wzmianki o tym, że to, co żyje, emituje światło, pochodzą sprzed 100 lat, do dzisiaj nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.

Niektóre organizmy żywe emitują światło, na przykład świetliki czy całkiem spora grupa organizmów żyjących w wodzie. Posługują się one bioluminescencją. Fascynujące, często spektakularne zjawisko jest całkiem dobrze rozpoznane. Ale nie to mam na myśli, pisząc o świetle, które emitują wszystkie żywe organizmy. Nie mam na myśli także ciepła, czyli promieniowania podczerwonego. W mechanizmie, którego nie rozumiemy, każda żywa komórka „świeci”. A gdy umiera – gaśnie. Rejestrując to ultrasłabe światło, możemy w pewnym sensie „zobaczyć” życie. Nie wiemy, w jakim mechanizmie to światło powstaje, nie wiemy, jakie informacje niesie, nie wiemy też, czy ma jakąś funkcję, czy jest do czegoś potrzebne żywym komórkom, tkankom, całym organizmom.

Pierwsze biofotony zarejestrowano ponad 100 lat temu w Związku Radzieckim. Potem, w latach 70. XX wieku, badano je w Niemczech. Wydaje się, że ich źródłem są reakcje biochemiczne wewnątrz komórek. Ich badanie jest bardzo trudne, bo intensywność bioświatła jest bardzo mała. Dzisiaj bada się świecenie komórek i tkanek zwierząt, komórek liści, nasion, komórek skóry, a także całych ciał zwierząt i ludzi. U wszystkich tych organizmów, niezależnie od grupy i złożoności, to światło ma ten sam zakres częstotliwości. To światło głównie widzialne. Gdyby więc nie było innych źródeł fal elektromagnetycznych, a my założylibyśmy specjalne okulary wzmacniające, wszystko, co żyje, widzielibyśmy na własne oczy. Wszystko, co żyje, po prostu by świeciło. Co więcej, intensywność tego świecenia jest zmienna, w zależności od kondycji obserwowanych komórek. Moglibyśmy więc – dosłownie – zobaczyć nie tylko, czy coś żyje, ale również w jakim jest stanie (jak się ma).

Ostatnio wyniki badań biofotonów opublikowały dwa kanadyjskie ośrodki. Naukowcy badali myszy. „Ich” światło po śmierci ustawało. Ale uszkodzone, zranione tkanki, zarówno zwierzęce, jak i roślinne, świeciły mocniej. Czy to z powodu bardziej intensywnych procesów metabolicznych (naprawczych, obronnych itd.), które w nich zachodzą? Więcej tu niewiadomych niż informacji pewnych. Ale czy to nie jest arcyciekawe? Światło życia. No i „gaśnięcie” – jako synonim umierania – zyskuje całkowicie nowe – dosłowne – znaczenie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek Tomasz Rożek Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.