Mamy papieża pokoju w świecie stojącym na skraju wojny i w Kościele, którego jedność wisi na włosku.
08.05.2025 21:08 GOSC.PL
Wybrane imię – Leon – od razu przypomniało mi o pierwszym biskupie Rzymu, który nosił to imię, i ostatnim. Leon I Wielki pozostawił po sobie sporo genialnych homilii, które miałem radość tłumaczyć, a historia Kościoła zapamiętała go przede wszystkim jako obrońcę doktryny (miał olbrzymi wpływ na ustalenia Soboru w Chalcedonie) oraz miasta (osobiście wyszedł na spotkanie wodza Hunów, Attyli, żeby powstrzymać go przed najazdem na Rzym). Leon XIII z kolei wydał podczas swojego pontyfikatu ponad 85 encyklik: społecznych, politycznych, filozoficznych, teologicznych, maryjnych i duchowych.
Gdy nowy papież, Leon XIV, przemówił, a w jego słowach usłyszeliśmy krystalicznie czyste orędzie Ewangelii, które począwszy od Chrystusa głoszone jest do dziś przez Kościół: pokój wam wszystkim! Wzruszony, ale opanowany i pełen spokoju Leon XIV pokazał, czym jest dla niego Kościół: wspólnotą ogłaszającą pokój wszystkim ludziom, gdziekolwiek są, pokój „rozbrojony i rozbrajający, pokorny i wytrwały”, pochodzący od Boga, który kocha wszystkich bezwarunkowo.
Słowo „pokój” zdominowało jego pierwsze wystąpienie, choć nie zabrakło także ciepłych słów o poprzedniku, przypomnienia o potrzebie synodalności w Kościele, wezwania do odważnego bycia misjonarzami. Jestem przekonany, że dając nam tego człowieka za papieża, Bóg odpowiada na aktualne, konkretne potrzeby Kościoła i świata.
Duchowny ze Stanów Zjednoczonych przez lata posługujący jako misjonarz w Ameryce Łacińskiej i w Kurii Rzymskiej poznał Kościół powszechny doskonale: zna te bogate Kościoły i te biedne, te mające dwa tysiące lat historii i te młode, zna Kościół instytucjonalny i ten prosty. Określił się synem Augustyna z Hippony przywołując jedne z jego najważniejszych słów: „z wami jestem chrześcijaninem, dla was jestem biskupem”, czym wyraźnie dał znać, że daleki jest od klerykalizmu i będąc biskupem nie zapomina, że jest też po prostu chrześcijaninem.
Będziemy więc przez najbliższe lata mieli Ojca Świętego, który jak lew walczył będzie o pokój w świecie i w Kościele. Co więcej, jest do tych zmagań doskonale przygotowany, bo zakorzeniony w tradycji świadom jest równocześnie wyzwań współczesności. Będzie budował mosty – to jest pewne – żeby zbliżyć kościelne stronnictwa oddalające się od siebie oraz – o ile świat będzie go słuchał – narody, które wkraczają na wojenne ścieżki. W Kościele, którego jedność trzeszczy i w którym coraz częściej mówimy o niebezpieczeństwie schizmy, i w świecie, który coraz bardziej obawia się wybuchu potężnej wojny, takiego przywódcy potrzeba.
A skoro łacińskie imię Leon po polsku znaczy „lew”, mam nadzieję, że ma w sobie tę lwią siłę baranka, którą widzieliśmy w Chrystusie i tych Jego uczniach, którzy pozwolili się duchowi chrystusowemu kształtować.
ks. Przemysław Szewczyk Historyk Kościoła, patrolog, tłumacz dzieł Ojców Kościoła, współzałożyciel Stowarzyszenia „Dom Wschodni – Domus Orientalis”, twórca portalu patres.pl, poświęconego Ojcom Kościoła.