Godzić się na bycie wypędzonym „poza obóz, dźwigając Jego urągania”.
To my mieliśmy rację” – czytamy na okładce pierwszego w tym roku numeru „Chronicles”, magazynu poświęconego amerykańskiej kulturze, wydawanego przez Rockford Institute w Illinois. Środowisko pisma tworzyło przez lata podstawy systemu konserwatywnych idei, który dziś, po wyborach prezydenckich 2024, odzyskuje, zdaje się, należną pozycję w USA. Książka, którą polecam, jest nie tyle emanacją tych idei, co ich podbudową biblijną i doktrynalną. Dodajmy: ortodoksyjnie katolicką, erudycyjnie i pasjonująco napisaną. „Kościół w kryzysie” Ralpha Martina (2020) Wydawnictwo AA wydało w 2021 roku (tł. Z. Przybyłowski). Martin jest profesorem teologii w Detroit; sześcioro dzieci, dziewiętnaścioro wnucząt.
Nie jest to książka dla bojaźliwych, przedkładających optymizm nad prawdę. Ale przecież nie jest to przypadek czytelników moich felietonów. „To opis głębokiego zepsucia wiary i misji apostolskiej w Kościele, które czasami skutkuje ciszą tak głęboką, że niedługo kamienie wołać będą”, pisze we wstępie ks. Skrzypczak. Ta cisza we wnętrzu Kościoła płynie ze strachu przed wejściem w konflikt z dominującą kulturą. A jeśli, pyta Martin, „zachowanie milczenia oznacza przyzwolenie na zwodzenie owczarni”? Co wtedy? Oto przepis na katastrofę: zamilczeć zło, dostosowywać się do obowiązującej kultury, stanąć „po właściwej stronie historii”. Cytuje Weigla: „Czy istnieje gdziekolwiek choć jeden przykład lokalnego Kościoła, gdzie gorączkowe wysiłki dogonienia dwudziestopierwszowiecznego sekularyzmu doprowadziły do ewangelicznego odrodzenia – do fali nawróceń do Chrystusa?”. Hola, panie Weigel, nie o to chodzi, mówią liczni pasterze. „Nie musimy ewangelizować całego świata i pozyskiwać go dla określonej formy życia kościelnego. Bóg znajdzie sposoby, aby poprowadzić dobrą ścieżką tych, którzy nie mogą lub nie chcą w Niego wierzyć”, uspokaja bp Overbeck z Essen. Martin: „Biskup Kraeutler chwalił się, że nigdy nie ochrzcił ani jednego konwertyty w ciągu wszystkich lat pracy w Amazonii”. A jeśli ktoś odstaje i rzuca się? Zachodnie diecezje proponują takim duszpasterzom pomoc psychologiczną, by poradzić sobie ze swoją niewrażliwością, wyjaśnia Martin.
Cytuje R. Reno: „Większość z tych na Zachodzie, którzy zdobyli dyplomy doktorskie z katolickiej teologii moralnej w ciągu ostatnich 50. lat, zgadza się z fundamentalnymi roszczeniami rewolucji seksualnej”. Coś, co jeszcze niedawno wydawało się wymiecione do czysta, nie zostało wypełnione Bogiem, więc przyszli w to miejsce ci, przed którymi ostrzegał Jezus: siedem demonów gorszych. Św. Paweł: „Doktryny demonów” przenikają do Kościoła przez „obłudę kłamców”.
Co robić? Bezwzględnie, radykalnie wurugowywać z kościelnych (pasterskich zwłaszcza) szeregów atmosferę światowości, zmysłowości, cynizmu. Godzić się na bycie wypędzonym „poza obóz, dźwigając Jego urągania” (Hbr 13,13), na świętość, która jest przybiciem do Jego krzyża, współupodleniem z Nim, bez blasku i majestatu. Ale tym, co nas zbawi, jest świętość. Nic mniej.
Przypomina, że mamy do wyboru los którejś z dwóch kobiet. Jedna to jawnogrzesznica, „nierządnica Babilonu” – buntownicza, nieposłuszna, pyszna, pożądliwa, sprawczyni ohydy, uwodzicielka bezbożnych, prześladowczyni Chrystusa i Jego Ciała, „pijana krwią świętych”. Druga to oblubienica, czysta i promienna, gotowa na spotkanie Oblubieńca – Chrystusa Pana. W niej są obietnice i modlitwy Maryi, która sama jest jej obrazem i wzorem. Ona, według prastarej obietnicy Boga, skruszy głowę szatana.
I tak się stało. I znów tak się stanie.