Antyk zakonserwowany

Istota chrześcijaństwa jest odporna na zewnętrzne warunki. Zobaczyłem to na ruinach olbrzymiego miasta.

Parę tygodni temu byłem w Efezie. To wyjątkowe miejsce – nie ma tam sąsiadujących ze sobą zabytków antyku, średniowiecza i czasów nowożytnych, jak na przykład w Rzymie czy Jerozolimie. W Efezie wszystko jest starożytne. Zamulenie portu i stopniowe oddalanie się morza, najazdy i trzęsienia ziemi zakończyły dzieje tego miasta u progu wieków średnich. Wspaniałe budowle runęły, a kolejne stulecia przykryły wszystko grubą warstwą ziemi.

Teraz archeolodzy odkrywają kolejne kamienne wspaniałości – do dziś odkopano nieco ponad 20 proc. miasta. Jest co robić, bo była to metropolia olbrzymia, w I wieku zamieszkiwana przez 600 tysięcy ludzi.

Kiedy dziś stąpasz po kamieniach, które ktoś położył tu 20 wieków temu albo i dawniej, gdy mijasz rzędy kolumn i pozostałości pełnych przepychu rezydencji, masz wrażenie, że od tamtego czasu nie minęło zbyt wiele lat. Wiele rzeczy zachowało się tu w bardzo dobrym stanie – starożytne mozaiki, freski, sztukaterie, rzeźby, fragmenty kanalizacji.

Rozprowadzanie wody, systemy grzewcze, łaźnie, teatry, świątynie, gimnazjon, stadion, agora, biblioteka… Człowiek, patrząc na to, zdaje sobie sprawę, że wcale nie jest mądrzejszy ani bardziej utalentowany od tych, którzy tu kiedyś żyli. Dzisiaj może więcej wiemy, ale to nie znaczy, że więcej rozumiemy.

W takim miejscu wieki naprawdę zaczynają przemawiać, zwłaszcza gdy ma się przed sobą obiekty, o których czytało się w Biblii albo w relacjach kronikarzy wczesnego chrześcijaństwa.

Stojąc przed efeskim teatrem, największym w świecie starożytnym, łatwiej sobie wyobrazić, jak potężnie grzmiał tu dobyty z tysięcy gardeł okrzyk: „Wielka Artemida efeska!”. W Dziejach Apostolskich czytamy, że ludzie krzyczeli tak przez dwie godziny, podburzeni przeciw świętemu Pawłowi przez „świątynny biznes”, zaniepokojony nauczaniem apostoła.

Sam Paweł mieszkał prawdopodobnie w domu na stoku jednego ze wzgórz otaczających miasto. Dziś te stoki porastają trawa i drzewa, ale pod warstwą ziemi są tam tysiące budynków mieszkalnych, wznoszących się kiedyś kaskadowo jedne nad drugimi. Jeszcze wyżej, grzbietami wzniesień, biegły mury miejskie – miejscami ich fragmenty wciąż wystają ponad grunt. A jeszcze dalej, już poza murami, na południowy wschód od miasta, stoi wśród zieleni dom, w którym prawdopodobnie mieszkała Maryja. Przywędrowała tu z apostołem Janem. Umiłowany uczeń Jezusa był pasterzem tutejszej gminy chrześcijańskiej i został pochowany w Efezie. W połowie VI wieku nad jego grobem stanęła olbrzymia bazylika. Dziś pozostały po niej ruiny. Relikwii św. Jana nigdy stąd nie zabrano – uniemożliwiły to burze dziejowe. Miejsce jego spoczynku wyznaczają wyłożony marmurowymi płytami prostokąt i tablica z napisem w językach tureckim i angielskim: „Grób św. Jana”.

Tylko tyle. Żadnych oznak kultu, nawet świec czy kwiatów. To zabronione, bo Turcja jest formalnie państwem „świeckim” i publiczny kult – również muzułmański – jest dozwolony tylko w miejscach do tego przeznaczonych. Teren dawnej bazyliki św. Jana nie jest takim miejscem – można tu wejść w charakterze turysty po wykupieniu biletu. Rzecz jasna nikt nie zabroni człowiekowi modlić się prywatnie, więc my, pielgrzymi, zrobiliśmy to dyskretnie.

Dla mnie było to przejmujące doświadczenie. Surowość grobu wielkiego apostoła przywodziła mi na myśl początki: przecież gdy około roku 100 składano tu ciało Jana, też nie było tu złoceń, zdobień, nie było publicznego kultu. Chrześcijanie nie mieli swoich świątyń i często musieli się ukrywać. W pewnym sensie zatem obecne warunki przypominają te pierwotne – i tak jak tamte nie wpływają ujemnie na relację z Bogiem. I jakoś mocniej w takim miejscu przemawia prawda, że chrześcijaństwo nie zależy od zewnętrznych warunków – od bogactwa, posiadanej władzy, uznania w społeczeństwie czy możliwości publicznego działania. Bo królestwo Jezusa nie jest z tego świata.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.