Na Soborze Nicejskim w 325 roku ustalono wspólne wyznanie wiary, które do dzisiaj definiuje, kto jest chrześcijaninem. Sobór był jednak owocem gwałtownych przemian, jakie dokonywały się w Cesarstwie Rzymskim w IV wieku – stuleciu, które wytyczyło drogę dla świata i Kościoła na kilkanaście wieków.
Wlipcu minie 1700 lat od pierwszego spotkania biskupów na soborze w Nicei. Było to wydarzenie, które wyznaczyło ścieżki rozwoju Kościoła w kolejnych wiekach. Wyznaczyło również pierwsze osie podziałów i pozwoliło hierarchom młodym, ale ciężko doświadczonym przez trwające jeszcze kilka lat wcześniej prześladowania cesarza Dioklecjana, poznać się osobiście, policzyć się i pooddychać powietrzem przesyconym chrześcijaństwem, ale również specyficznym, nie tak gorącym jak w niedaleko położonej Nikomedii, stolicy cesarstwa na wschodzie. Nicea była letnim kurortem, wypoczynkowym pałacem cesarza Konstantyna.
Edykty i Credo
Nie będę szczegółowo opisywał tego, kto przyjechał na sobór, o czym podczas niego dyskutowano i o co się chrześcijanie spierali. Nie będę także próbował wywoływać wrażenia, że to Konstantyn jest osobą dominującą w tym bezprecedensowym spotkaniu, choć to jego urzędnicy byli sekretarzami spotkania i to oni spisali dokumenty, które dzisiaj nazwalibyśmy konstytucjami soborowymi. Konstantyn głównie przysłuchiwał się obradom, czasami zabierał głos, ale nie narzucił swojej wizji Kościoła. Nie wiadomo nawet, czy już wtedy był chrześcijaninem. Był on na pewno dzieckiem swoich czasów, produktem politycznych mechanizmów schyłkowego cesarstwa. Nie był z całą pewnością władcą potulnym jak baranek i krwawo rozprawiał się z opozycją. Wydarzyło się jednak coś, co kazało mu chrześcijaństwo uznać za jedną z religii cesarstwa i oddać mu sprawiedliwość po latach prześladowań. Mógł to zrobić w znany sobie sposób, wpisany w polityczne DNA systemu, który go stworzył – mógł się ogłosić opiekunem nowej religii i tak się w istocie stało, choć sam po swojej śmierci został deifikowany, a więc uznany za bóstwo pogańskiej religii Rzymian. Został divus Constantinus.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Patejuk