Intrygi kardynała Richelieu. Był wielkim Francuzem, ale niekoniecznie wielkim człowiekiem Kościoła

Niespokojne morze i wysokie umocnienia zapory pod La Rochelle. Richelieu w czerwonych szatach kardynalskich, czarnej zbroi, w wysokich butach i przy szpadzie. Trudno o lepszy portret, oddający siłę i charakter tego niezwykłego, ale i kontrowersyjnego człowieka.

Dzięki powieściom Aleksandra Dumasa o dzielnych muszkieterach i niezliczonych ekranizacjach ich przygód Richelieu jest, bez wątpienia, najsłynniejszym kardynałem. Wręcz postacią popkulturową i pierwowzorem dla inteligentnych i przebiegłych czarnych charakterów. Popkulturową, ponieważ, co zabawne, kardynał w powieści, w przeciwieństwie do tego z filmów, jest postacią dosyć bliską prawdziwemu Richelieu. Był na pewno wybitnym politykiem wyprzedzającym swoją epokę. Niestety jego działania, konieczne w polityce i korzystne dla Francji, były zgubne dla autorytetu i wizerunku Kościoła. Był wielkim Francuzem, ale na pewno nie wielkim człowiekiem Kościoła. „Bogu poświęcić poranek, królowi dzień” – mawiał, trafnie pokazując, jak rozłożone były akcenty w jego działaniach.

Nie ma trwałych sojuszy

Kardynał dzięki talentom, wytrwałości i ciężkiej pracy potrafił umacniać Francję, kreować jej politykę, jednocześnie zawsze będąc sługą państwa i króla. Nie sposób zmieścić osiągnięcia czy polityczną drogę kardynała Richelieu w jednym artykule. Ilość intryg, spisków i zabiegów dyplomatycznych jest bardzo bogata. Jest jednak wydarzenie, które pozwoliło Armandowi pokazać wszystkie swoje talenty. Tym wydarzeniem jest oblężenie La Rochelle. Zanim wsłuchamy się w huk dział i morskie fale rozbijające się o mury twierdzy, trzeba spojrzeć na Europę szerzej. Był to czas gwałtownych napięć zainicjowanych przez różnice religijne, ale podsycanych polityczną grą. Największym konfliktem była trwająca w latach 1618–1648 wojna trzydziestoletnia. Francja, pod wodzą swojego ministra, wspierała Unię Protestancką przeciw katolickim Habsburgom. Trudno się temu dziwić, skoro Francja była niejako otoczona państwami rządzonymi przez tę wielką dynastię. Richelieu był prawdziwym politykiem. Dobro króla i państwa było najważniejsze więc, mimo że był częścią katolickiej hierarchii, nie wahał się wchodzić w sojusze z krajami protestanckimi przeciw katolickim. Tu ważne było osłabienie Habsburgów. Nigdy nie zrozumieli tego sami Habsburgowie, kierujący się w polityce zawsze kryterium wyznaniowym, nawet gdy prowadziło ich to do klęski. Początkowe zaangażowanie Richelieu i Ludwika XIII w konflikt europejski ograniczało się do działań finansowo-politycznych, z uwagi na rozgorzałą na nowo wojnę domową z hugenotami.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
  • Zobacz więcej w bibliotece
Masz subskrypcję?
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Adam Śliwa Adam Śliwa