Franciszek nie chciał być monarchą absolutnym. Watykanista podsumowuje pontyfikat

– Po Franciszku, przy którym Kościół biegł, kolejny pontyfikat powinien być po prostu pontyfikatem oddechu, uspokojenia, ustabilizowania sytuacji, ustrukturyzowania różnych rzeczy, domknięcia niektórych pomysłów – mówi Michał Kłosowski, watykanista, zastępca redaktora naczelnego „Wszystko co najważniejsze”.

Agnieszka Huf Agnieszka Huf

|

21.04.2025 10:38 Gość Niedzielny

dodane 21.04.2025 10:38
0

Agnieszka Huf: Na początek proponuję małą podróż w czasie – cofnijmy się o 12 lat. Jaki Kościół zostawił po sobie Benedykt XVI?

Michał Kłosowski:
To bardzo trudne pytanie, ale faktycznie trzeba od niego wyjść. Powiedziałbym, że przede wszystkim był to Kościół zaskoczony. Nie było na świecie osoby, której nie zdziwiłaby decyzja papieża. Jednocześnie był to Kościół, w którym coraz mocniej odzywały się głosy na temat wielu skandali, kryzysów, nie tylko tych seksualnych. Poza tym był to Kościół, który nie wszedł jeszcze w czas rewolucji technologicznej – tkwił wciąż trochę w poprzednim wieku. Tak naprawdę to Franciszek realnie wprowadził Kościół w trzecie tysiąclecie.

Rozwój technologii cyfrowych i sztuczna inteligencja, pandemia COVID-19, zamknięcie świata, wojny w Ukrainie, Syrii, Gazie, masowa imigracja z Afryki i Bliskiego Wschodu do Europy, rozwój ideologii LGBTQ – to tylko część wyzwań, przed którymi stanął Franciszek, a których nie musieli podejmować jego poprzednicy, a przynajmniej nie na taką skalę. Jak poradził sobie z kierowaniem Kościołem w tak gwałtownie zmieniającym się świecie?

Wiele z kwestii, które wymieniłaś, swój początek miało już za poprzednich pontyfikatów, ale faktycznie dopiero Franciszek musiał się z nimi poważnie wziąć „za bary”. I z jednej strony istotnie papież zaczął szukać nowych rozwiązań, nowych odpowiedzi – także teologicznych, stąd na przykład pomysł teologia rapida o. Antonia Spadaro SJ – na problemy świata, a z drugiej strony niestety w wielu przypadkach było to wyważanie otwartych drzwi. Na przykład rozważania nad podejściem do mniejszości seksualnych, migrantów czy wojny, szczególnie wojny sprawiedliwej, w tradycji Kościoła są od dawna. Tymczasem część otoczenia papieża Franciszka próbowała znajdować nowe, nieznane wcześniej odpowiedzi Kościoła na te kwestie, co moim zdaniem niestety niezupełnie się udało.

W czym upatrujesz największe błędy papieskich decyzji?

Jedną z najbardziej problematycznych kwestii w tym pontyfikacie było podejście Franciszka do wojny na Ukrainie. Oczywiście, papież skierował tam swoich ludzi: do strefy działań wojennych jeździł kard. Krajewski, kard. Gallagher spotykał się z przedstawicielami ukraińskich władz, działania dyplomatyczne podejmował też kard. Parolin. Ale mimo tego zabrakło – szczególnie na początku wojny – bardzo jasnego podkreślenia tego, kto jest ofiarą i kto zaczął tę wojnę. Ten głos papieża był wyczekiwany, szczególnie w samej Ukrainie, ale i w Polsce. Drugi problem dotyczył kwestii zarządzania Kurią Rzymską: papież dokonał wyraźnego przesunięcia akcentów na globalne południe. Z jednej strony było to uznane za ważne i potrzebne, ale z drugiej – ta południowa mentalność zaczęła tak gwałtownie wdzierać się w kościelne struktury, że Europejczycy poczuli się pominięci, a nawet wypchnięci. Te dwie kwestie mogły być w tym pontyfikacie potraktowane nieco inaczej. 

Wszyscy pamiętamy obrazki z marca 2020 roku – samotny Franciszek kroczący przez plac św. Piotra i modlący się o ustanie pandemii. Jak dziś oceniane są jego decyzje z tamtego czasu?

Tamta modlitwa była symboliczna, ale oprócz niej pojawiały się konkretne decyzje: zachęcanie do szczepień, nawoływanie, aby podporządkować się państwowym ograniczeniom. A we Włoszech restrykcje, dotyczące na przykład zamykania kościołów, były naprawdę daleko idące. Trzeba pamiętać, że pandemia zaskoczyła wszystkich: nie tylko papieża i decydentów, ale też wiernych. Księża oczekiwali, że papież wskaże im drogę. Czy ta, którą papież wybrał, była właściwa? Myślę, że nad tym jeszcze długo toczyć się będą dyskusje. Faktem jest, że ta ostatnia pandemia była inna od wszystkich, które pojawiały się w ostatnich dwóch tysiącach lat. Bo wcześniej w przypadku wszystkich chorób, które rozprzestrzeniały się po świecie, to właśnie kościoły były miejscami schronienia, ale i pomocy potrzebującym. A teraz kościoły zostały zamknięte, życie religijne zostało bardzo ograniczone i wielu wiernych zaczęło mieć wątpliwości co do słuszności decyzji papieża. Pewne jest, że pandemia podzieliła ten pontyfikat na dwie części: przed nią papież odważnie wprowadzał zmiany i nowe pomysły, po niej jakby stracił trochę energię. 

Jeden z głośniejszych wątków tego pontyfikatu – Synod o synodalności – pojawił się jednak już po pandemii. Czy Twoim zdaniem synod osiągnął cele, jakich oczekiwał papież? 

Synod rozpoczął się już po pandemii, ale jego idea pojawiła się znacznie wcześniej, takie decyzje podejmowane są w Watykanie z dużym wyprzedzeniem. A co do celów, o które pytasz: ten synod był okazją do tego, żeby się spotkać, wymienić nawet najbardziej skrajne poglądy i zobaczyć, że Kościół jest zróżnicowany. To było jego główne zadanie i uważam, że to udało się zrealizować. Synod był znaczącym wydarzeniem ze względu na jego skalę, ale także zaangażowanie mediów – bo one odegrały tu ważną rolę. Moim zdaniem papież i jego świta kolejny raz całkiem sprawnie popchnęli iskrę z Watykanu na odległe krańce świata. Mój przyjaciel z Papui-Nowej Gwinei, Desmond, był uczestnikiem synodu i bardzo przeżył fakt, że ludzie Kościoła z Afryki czy Ameryki Południowej poczuli się wysłuchani, poczuli, że są równoprawnymi członkami Kościoła. Synod pokazał też wielką siłę Kościoła afrykańskiego, który przeciwstawił się liberalnym, zachodnim, zwłaszcza amerykańskim głosom.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
  • Zobacz więcej w bibliotece
Masz subskrypcję?
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Agnieszka Huf Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książek „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)” oraz „Szczeliny. Bóg w popękanej psychice”.