Doceniajmy filmowych szaleńców. Bez nich wszystko w kinie będzie plastikiem

W tym okresie roku znajdziecie listy najlepszych i najgorszych filmów roku. Ja natomiast proponuję inny rodzaj podsumowania. W 2024 roku na ekrany kin weszły dwa wysokobudżetowe filmy, które dowiodły, że w Hollywood wciąż pracują reżyserzy, którzy nie boją się realizować własnej artystycznej wizji bez względu na koszty, jakie ponoszą.

Łukasz Adamski

|

28.12.2024 08:22 Gość Niedzielny

dodane 28.12.2024 08:22

Oba filmy zostały zmiażdżone przez większość krytyków filmowych. Jeden kosztował 200 mln dolarów i zarobił zaledwie 6 mln więcej niż wyniósł budżet. Drugi kosztował ok. 120-136 mln dolarów i zarobił jedynie 13 mln dolarów. Pierwszy film zaszokował wszystkich fanów jego pierwszej odsłony. Na drugi czekano ponad 40 lat i podczas premiery w Cannes uznano, że jego twórca oszalał. Pierwszy film to „Joker: Folie à Deux” Todda Phillipsa. Tytuł drugiego to „Megalopolis” w reżyserii maestro Francisa Forda Coppoli. 

Nie byłem wielkim entuzjastą „Jokera” z 2019 roku. Doceniam oscarową rolę Joaquina Phoenixa, ale okadzany z każdej niemal strony film zupełnie nie wydał mi się oryginalny, choć to właśnie oryginalność miała go odróżniać od większości superbohaterskiego kina z logo DC. „Joker” został zbudowany na schemacie „Taksówkarza” i „Króla komedii” Martina Scorsesego, czego sam reżyser był pewnie świadom, obsadzając w jednej z ról gwiazdę tamtych dzieł Roberta de Niro. Jednak to nie wtórność wobec nowojorskiego kina Scorsesego najmocniej mnie od „Jokera” odpychała. Joker z uniwersum Batmana zawsze był dla mnie ucieleśnieniem zła. Zła nie z tego świata. Zła niewytłumaczalnego, z którym nie można negocjować. To zło jest jak czarne oczy Michaela Myersa z „Halloween” i martwe oczy rekina ze „Szczęk” Spielberga. Oczy nieznające litości i empatii. Joker jest też symbolem chaosu, nihilizmu i czystego szaleństwa. U Phillipsa Artur Fleck staje się Jokerem, bo jest ofiarą kapitalistycznego społeczeństwa. Ba, jest odtrącony przez swojego prawdopodobnego ojca krezusa i miejskiego demiurga Thomasa Wayne’a (ojciec późniejszego Batmana), tak jak odtrąceni przez wielki biznes i klasę polityczną zostali mieszkańcy Gotham City. Fleck zostaje więc symbolem buntu przeciwko elitom i w zasadzie postacią tragiczną. Prawdziwym łotrem jest ojciec Batmana, którego śmierć przecież pchnęła Bruce’a do przeistoczenia się w Mrocznego Rycerza. A więc to Batman walczy o złą sprawę? W tegorocznym „Joker: Folie à Deux” widzimy już Artura w Arkham Asylum oraz na sali sądowej, gdzie powoli rodzi się w nim lider buntu społecznego i symbol chaosu, który ma zmieść stary porządek. Artur ma być rewolucjonistą, choć sam pragnie jedynie miłości, po tym jak w jego życiu pojawiła się Harley Quinn (Lady Gaga). Ona jednak również pragnie nie Artura, ale Jokera. Ona pragnie symbolu, a nie zagubionego mężczyzny. Wiktymizacja nieznośna, ale jednak mająca swój logiczny finał. 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
1 / 1

Łukasz Adamski krytyk filmowy i publicysta. Dyrektor artystyczny festiwalu Freedom Film Festiwal/Kameralne Lato. Laureat nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii „krytyka filmowa”. Współautor audycji filmowych w Polskim Radio24, Radio Dla Ciebie i Polskim Radio Olsztyn. W TVP Kultura był współgospodarzem „Czwartkowego Klubu Filmowego” i „Wieczoru Kinomana”, prowadzącym studio festiwalowe na międzynarodowym festiwalu EnergaCamerimage oraz na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Autor licznych wywiadów z filmowcami z polski i Hollywood.

Zapisane na później

Pobieranie listy