Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wrocław bierze wszystko

Komisja przyznająca tytuł Europejskiej Stolicy Kultury chyba nieco opacznie zrozumiała ten fragment Ewangelii: „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.

Bez dwóch zdań: Wrocław sobie zasłużył. Prezydent Dutkiewicz – gospodarz-marzenie dla każdego miasta. Oferta kulturalna Wrocławia nawet bez starań o ESK – imponująca. Wszystko prawda. I jest jasne, że nawet bez dodatkowych gigantycznych starań stolica Dolnego Śląska swobodnie i z klasą udźwignie w 2016 roku zadanie reprezentowania polskiej kultury w Europie. A jednak żal. W moim wypadku, nie kryję, żal głównie Lublina. Uważam bowiem, że zaszczytny tytuł stolicy kultury powinien był przypaść miastu, które spełnia dwa kryteria: po pierwsze posiada doskonałe zaplecze kulturalne, ale po drugie – jest w pewnym sensie jeszcze nie do końca miejsce odkrytym. Pierwsze kryterium Wrocław oczywiście spełnia od lat. Ale to już jest rozpoznawalna marka, mniej więcej wiemy, czego można się po niej spodziewać. Miałem nadzieję, że jakąś rolę w wyborze odegra to drugie kryterium: danie szansy na odkrycie przez większą liczbę ludzi miasta, które od lat mocno inwestuje w kulturę i ma do zaoferowania „to coś”, czego nie posiadają pozostali kandydaci, a jednocześnie od lat pozostaje na uboczu, także – nie ma co ukrywać – z powodu braku autostrady z którejkolwiek strony. A na najbliższe lata w planach nie ma nawet budowy drogi ekspresowej łączącej „lepszą Polskę” ze ścianą wschodnią. Tytuł ESK dla Lublina mógłby wiele zmienić także pod tym względem. Pozwoliłem sobie przywołać znany cytat z Ewangelii. Bo to wcale nie jest tak, że wygrało jedyne miasto, które otrzymany talent rozwinęło, podczas gdy pozostali zmarnowali swoją szansę. To raczej międzynarodowe jury nie dało szansy miastu, które włożyło ogromną pracę (z widocznymi efektami) w rozwój kultury. I co więcej, nie było to dla Lublina sztuczne przedsięwzięcie, tylko dla potrzeb starań o rok 2016. Lublin żyje kulturą od zawsze. Sytuacja przypomina mi trochę ostatni werdykt festiwalu filmowego w Gdyni: wygrał na pewno dobry film „Essential Killing”, ale przegrały chyba nieco lepsze produkcje, poruszające jednak trudniejsze dla międzynarodowego odbiorcy tematy. Zwycięzca zdobył już wcześniej sporo laurów. Nagrodzenie konkurentów pomogłoby im przebić się dalej. Tak samo jest z Wrocławiem. Nikogo nie trzeba przekonywać, że to prawdziwa stolica kultury. Ale o tym świat już wie od dawna. A są jeszcze mniej znane, a równie, jeśli nie bardziej, ciekawe perełki na Wschodzie. Żal.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny