Nowy numer 17/2024 Archiwum

Wywyższenie Skazańca

Bp Edward Dajczak w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem przypomina, że krzyż przeżyć można jedynie, kochając.

Marcin Jakimowicz: Jezus krzyczy: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”. Pokusą depresji, ciemności jest to, że ten stan nigdy się nie skończy. Ksiądz Biskup doświadczył tego na własnej skórze?

Bp Edward Dajczak:
Dlatego myślę, że niezwykle ważne jest spojrzenie na krzyż po „Janowemu” i odczytanie Wielkiego Piątku wedle jego narracji. A to spojrzenie św. Jana jest przekroczeniem myślenia, że coś się kończy. Oczywiście, to trudna chwila dla Kościoła, bo widzimy, co się stało z pierwszymi uczniami: w decydującym momencie próby pozostał jeden z dwunastu apostołów. Proszę jednak zobaczyć, kto został pod krzyżem: tylko ci, którzy mieli serce pełne miłości: Maryja, umiłowany uczeń Jan i Maria Magdalena.

Reszta nie wytrzymała napięcia i uciekła...

Bo krzyż przeżyć można jedynie, kochając. Przeżywany „poza miłością” jawi się jako absurdalny, nieludzki. U św. Jana zachwyca mnie to, że Jezus na krzyżu jest wywyższony: nie poniżony, powieszony, ale wywyższony! To czytelne nawiązanie do starotestamentalnej sceny, gdy Mojżesz wywyższył węża na pustyni. Jan pisze, że Jezus zmierza na krzyż, dźwigając ogromny ciężar, grzech całej ludzkości, z ogromną godnością. Ani na chwilę nie jest odłączony od Ojca, a Jego krzyk: „Czemuś mnie opuścił” nie kończy dzieła, bo Jezus nie próbuje zejść z drogi krzyża. Jest wierny, konsekwentny: wstępuje na krzyż, niosąc cały dramat ludzkości. To na krzyżu zakłada Kościół, dając mu swojego Ducha.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy