Nowy numer 17/2024 Archiwum

Obrońcy szeregowców: Wykonywali rozkazy

Szeregowcy oskarżeni ws. Nangar Khel wykonywali rozkazy, nie mieli świadomości, że są bezprawne, nie mieli zamiaru popełnienia zbrodni wojennej - mówili we wtorek w sądzie ich obrońcy, wnosząc o uniewinnienie oskarżonych w tej sprawie.

Według przemawiających we wtorek przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie adwokatów szeregowców Roberta Boksy, Jacka Janika i Damiana Ligockiego (zgadzają się na podawanie swych danych osobowych), żołnierze mieli przełożonych, którzy wydali określone polecenia, a ich zadaniem było je wykonywać. "Nie mieli świadomości, że rozkaz jest bezprawny, nie chcieli popełniać przestępstwa" - mówił jeden z obrońców.

Adwokat Ligockiego podkreślił, że jego klient (który obsługiwał karabin maszynowy) specjalnie strzelał na prawo od wioski Nangar Khel - miało to stanowić pokaz siły i próbę wywołania reakcji ogniowej ze strony terrorystów, co pozwoliłoby innym ich "namierzyć". "Proces nie potwierdził, aby którakolwiek z ofiar zginęła w wyniku ostrzału z karabinu. Wiemy, że do tragedii doszło w wyniku wybuchu jednego granatu" - podkreślił mecenas, który oświadczył, że Ligocki "nie splamił honoru munduru".

Zarazem adwokaci przypomnieli zeznanie b. dowódcy polskiego kontyngentu w Afganistanie - że polskie i amerykańskie rozpoznanie potwierdzało w tamtym czasie, iż "talibowie otrzymują wsparcie z wioski Nangar Khel i sąsiednich wiosek".

Prokurator żąda kar po 8 lat więzienia dla st. szer. Jacka Janika i Roberta Boksy oskarżonych o zabicie 6 afgańskich cywili - w tym kobiet i dzieci z wioski Nangar Khel oraz kary 5 lat więzienia dla st. szer. Damiana Ligockiego oskarżonego o atak na niebroniony obiekt cywilny. Oskarżeni mieliby też zapłacić po prawie 80 tys. zł zadośćuczynień dla rodzin zabitych i rannych oraz nawiązkę na PCK i utracić prawa publiczne.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Najnowsze