Nowy numer 17/2024 Archiwum

Pływał jeden robaczek

Czy wizytacja parafii przez biskupa jest wystarczającym tematem na felieton? Pytam, bo w naszym dekanacie niedawno była wizytacja. Co pięć, sześć lat w każdej parafii powinna się takowa odbyć.

Na czym polega? Trudno dać prostą odpowiedź, bo w każdej diecezji obowiązują lokalne prawidła, reguły i zwyczaje. Dlatego i zakres wizytacji bywa różny, i czas jej trwania, i zaangażowanie w nią wizytatorów różnych dziedzin kościelnej administracji i duszpasterstwa. Także finansów. Skala tych różnic jest spora. Wydaje mi się – niech historycy potwierdzą – że różnice zależne są od nawyków utrwalonych jeszcze w czasach zaborów, gdy funkcjonowaniem kościelnych instytucji interesowały się także władze państwowe. W wielu sprawach nawet bardziej niż za komuny. Jak jest u nas? Nie będę opowiadał szczegółów, właśnie dlatego, że różnice są tak wielkie.

Mnie nurtuje inny problem. Na ile wizytacje pozwalają rozróżnić i ocenić dwie zasadnicze płaszczyzny życia parafii: duchową i zewnętrzną. Sferę wiary i sferę działania. Obszar Ewangelii i obszar ekonomii. Oba obszary są ważne. Jeden powiązany jest z drugim – czasem jakąś zależnością, zawsze zaś koniecznością mądrego podporządkowania tego, co tylko służebne wartościom i sprawom istotnym. Pytam bynajmniej nie dlatego, jakobym miał wątpliwości, czy poszczególni biskupi lub wizytatorzy potrafią sprostać zadaniu. To samo zadanie jest niesamowicie trudne. Dlatego żadna wizytacja nie jest w stanie ukazać wszechstronnego i pełnego obrazu parafii. Czyżby więc nie miały sensu? Ależ nie! Są potrzebne.

Powód pierwszy – niezbyt wysoko mierzący, ale bardzo życiowy. Każda wizytacja, audyt, inspekcja powinny ujawnić i pomóc naprawić nieprawidłowości, błędy, niedociągnięcia. I to zawczasu, póki błędy małe. Powód drugi – już ponadparafialny, to uchwycenie dynamiki przejawów życia religijnego. Temu służy statystyka, ale wizytacja to takie przyglądnięcie się statystycznym danym na żywo. Można też dostrzec inne zmieniające się czynniki życia parafii. Na przykład pytanie z wizytacyjnego kwestionariusza: „Jaki jest stosunek parafian do proboszcza?”. Przed kilkunastu laty napisałem: wyczekujący. Sześć lat później: życzliwy. Tego roku zaś: bardzo życzliwy. Miłe, co?

Każdy kontroler ma swoje pięć minut, gdy w dobrze prowadzonej firmie (parafii także) znajdzie jakiś ciemniejszy szczegół. Z protokołu wizytacyjnego mojej poprzedniej parafii, a protokół był sprzed 300 lat: „W chrzcielnicy pływał jeden robaczek”. Reszta była super. Samo życie. Ale! Takie stare protokoły to przecież kopalnia wiedzy o dawnych czasach, ludziach, o społeczeństwie, o Kościele. I to też jest powód, by wizytacje były, a ich akta trwały w archiwach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy