Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wspomagane samobójstwa: Referendum w Zurichu

Aż 85 proc. mieszkańców kantonu Zurych w Szwajcarii głosowało przeciw zakazowi eutanazji, a 78 proc. przeciw zakazowi „turystyki samobójczej”.

Dlaczego oba referenda miały taki wynik? – docieka Piotr Kościński. – Ludzie boją się śmierci, boją się bólu i umierania, obawiają się inwalidztwa – powiedziała  „Rzeczpospolitej” Ruth Kleiber, radna, działaczka Ewangelickiej Partii Ludowej i Komitetu Inicjatywy  „Stop wspomaganiu samobójstw!”.

– Dlatego wolą pozostawić sobie możliwość samobójstwa, przy którym pomogliby im inni. Ja oczywiście jestem zdania, że to niesłuszne, że wspomagane samobójstwo nigdy nie będzie właściwym rozwiązaniem – dodała.

Formalnie eutanazja jest dozwolona w Szwajcarii od 1942 r. Obecnie w kantonie Zurych rocznie popełnia samobójstwo około 200 osób, przede wszystkim korzystając ze wsparcia ośrodków organizacji Dignitas.

W ciągu 13 lat działalności organizacja "pomogła" umrzeć ponad tysiącowi osób. Koszt "zabiegu" dla jednej osoby wynosi od 4 do 7 tys. euro. Choremu przygotowuje się truciznę, ale on sam musi ją zażyć. 2/3 Szwajcarów jest za tym, aby pozwolić lekarzom na wstrzykiwanie trucizny na życzenie chorego.

Działalności Dignitas towarzyszą liczne skandale. Np. w 2005 r. do zgłosiła się tam 69-letnia Niemka. Okazała kartę zdrowia z rozpoznaniem marskości wątroby. Dokonano eutanazji. Podczas sekcji zwłok okazało się, że była fizycznie zupełnie zdrowa. Cierpiała jedynie na depresję. Lekarz, który pomagał w eutanazji, gdy dowiedział się o zdarzeniu, popełnił samobójstwo. W 2007 r. działanie organizacji wywołało falę oburzenia, gdy zaczęła przeprowadzać wspomagane samobójstwa w hotelach i na parkingach. Pacjenci, głównie Niemcy, wypijali śmiertelne dawki trucizny w samochodach. Rok później okazało się, że organizacja pozbywa się ciał klientów, wrzucając ich prochy wraz z urnami do jeziora, choć większość z nich słono zapłaciła za „godną śmierć” i pogrzeb.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama