Dominikańska wspólnota gromadzi setki rodzin z różnych stron Polski. Jak się udaje zachować jej trwałość w czasach zamętu?
Choć w nazwie ma „dominikańskie”, to nie od braci kaznodziejów zaczęła się jego historia. To duszpasterstwo zrodziło się z pragnienia, któremu grupa osób nie pozwoliła umrzeć. Sami je wypełnili, nie czekając na to, aż ktoś inny na nie odpowie, nada mu kształt i stworzy strukturę.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.