Nowy numer 17/2024 Archiwum

„Co się stało z tatą?”. Komentarz Marcina Zielińskiego do niedzielnego II czytania

Nigdy nie wiesz, czy to, co z zewnątrz wydaje się doświadczeniem opartym tylko na emocjach, nie jest akurat dotknięciem Boga, które właśnie w tym momencie zmienia całe życie człowieka.


A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana (…). Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu. (1 Tes 1,6;9).

Kilka wersetów wcześniej dowiadujemy się, że Kościół w Tesalonice przyjmuje Słowo Boże wśród wielu znaków i mocy Bożej (1 Tes 1,5). Doświadczenie to było im potrzebne, aby Dobra Nowina została w nich utrwalona na tyle, by przyjmując ją „pośród wielkiego ucisku”, nie zwątpili i nie odpadli od wiary. Tak wiele razy widziałem tę zależność, gdy ludzie doświadczali mocy Bożej i nie było to jedynie – jak czasem się zarzuca – pustym, emocjonalnym uniesieniem, ale spotkaniem z Bogiem, który realnie przemieniał ich dalsze życie.

Kilka lat temu do naszej wspólnoty przyszedł Jacek, człowiek zarządzający jedną z większych firm w naszym mieście. Kiedy go poznałem, nie wiedziałem, kim jest, był po prostu jedną z nowych osób, która przyszła się z nami pomodlić. Gdy pod koniec spotkania zaczęliśmy modlitwę wstawienniczą, Jacek poszedł do wstawienników, prosząc o modlitwę w swoich intencjach. Po kilku chwilach od rozpoczęcia modlitwy Jacek znalazł się na podłodze i przez kilkanaście minut doświadczał spotkania z Bogiem, które, jak się później okazało, zmieniło Jego życie. Gdy wstał z podłogi, był już nowym człowiekiem. Zniknął smutek, lęki, depresja, a w to miejsce pojawiła się miłość, którą zaczął okazywać swoim pracownikom i rodzinie w sposób, który mocno ich zadziwiał. Dzieci pytały w domu, „co stało się z tatą?”. W pracy, „co stało się z szefem?”. Najmocniej jednak poruszyło mnie coś innego. Kilka miesięcy później, gdy razem ze swoją żoną dołączyli do wspólnoty, zdecydowali się na życie w czystości do momentu stwierdzenia nieważności ich poprzednich związków, w których żyli dwadzieścia lat wcześniej. Jacek przyjechał do mnie i powiedział śmiertelnie poważnie: „Marcin, razem z żoną doświadczyliśmy takiej bliskości Jezusa, że nie chcemy dłużej żyć bez sakramentów. Chcemy być najbliżej Jezusa, jak tylko się da. Nie wiemy, czy i kiedy otrzymamy stwierdzenie nieważności, ale dla Jezusa decydujemy się stracić to, o co nas prosi.” Miałem łzy w oczach, bo wiedziałem, że tamtego dnia stało się dużo więcej niż chwilowe doświadczenie uniesienia na modlitwie. To był moment spotkania, które zmieniło życie tego człowieka. Przez takie historie nauczyłem się ogromnego szacunku do sposobów działania Boga w życiu ludzi. Nigdy nie wiesz, czy to, co z zewnątrz wydaje się doświadczeniem opartym tylko na emocjach, nie jest akurat dotknięciem Boga, które właśnie w tym momencie zmienia całe życie człowieka. Potrzebujemy dziś mocy Ducha Świętego, aby jak Kościół w Tesalonice odwrócić się od bożków do Boga żywego. Nie damy rady zrobić tego sami, ale przecież Bóg daje nam swojego Ducha.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy