Okrągła rocznica tego wydarzenia przypomina, jak bardzo Kościół może przeszkadzać systemom totalitarnym.
Obstawiony mikrofonami siwy mężczyzna w sutannie, przepasany fioletowym pasem, przyznawał się do winy. Oskarżał się o współpracę z okupantem podczas wojny, działania na szkodę Związku Radzieckiego, dywersję, szpiegostwo, kontakty z podziemiem. „Próby siania zamętu w społeczeństwie i osłabienie jego spójni z rządem realizowałem głównie przez krytykę naczelnych postulatów politycznych i gospodarczych państwa” – mówił, jakby deklamował wyuczone formułki. Bo też tak właśnie było: mówił, co mu kazali. Był wrakiem człowieka.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.