Nowy numer 19/2024 Archiwum

Pragnienie podmiany

To Bóg zmienia Kościół. Ludzie mogą go tylko zamienić.

No masz: „Broni Jędraszewskiego, mówi »nie« małżeństwom jednopłciowym i aborcji. Kard. Ryś niekoniecznie odmieni Kościół”. Takim tytułem w magazynie GW „Wolna Sobota” uczczono wieść, że arcybiskup Grzegorz Ryś otrzymał nominację kardynalską. Znowu ten szok, że stanowiska w Kościele obejmują katolicy. Jak w takim Kościele może być dobrze, no jak? Autor tekstu Arkadiusz Gruszczyński uważa, że przy abp. Jędraszewskim łódzki ordynariusz wygląda „jak rewolucjonista”, jednak „to, że zajmuje się Husem, celibatem, mówi jak człowiek, unika purpury i pisuje do »Tygodnika Powszechnego«, jeszcze nie znaczy, że jest reformatorem”. Rozczulające bywają postulaty reformy Kościoła ze strony tych, którzy do niego na ogół nie zaglądają. Mimo wszystko jednak samo oczekiwanie, żeby się Kościół zmienił, zdradza jakąś pierwotną tęsknotę za rajem, w którym będzie wreszcie tak, jak być powinno. Ta tęsknota jest sama w sobie dobra, bo rzeczywiście dla rajskiego szczęścia zostaliśmy stworzeni. Problem jednak w tym, że ludzie nieraz próbują realizować swoją wizję tego raju, a ta bywa zwichrowana jak rozumowanie studenta gender. Wizja ta zakłada w istocie, że będzie dobrze, gdy skasuje się to, co przeszkadza konsumpcji przyjemności. A tak się wkodowało, że przeszkadzają w tym „tradycyjne wartości”, szczególnie Kościół jako ich „strażnik”. Kościół w tej wizji ma, ale nie da. Bo się zawziął. A wystarczyłoby, żeby się „otworzył”. Przecież ileż to roboty przestać się upierać i pobłogosławić rzeczone „małżeństwa jednopłciowe” czy z aborcji zrobić cnotę. Jaki to problem skasować w ogóle grzechy? Wszyscy by byli zadowoleni. No właśnie, nie wszyscy. A dokładniej to nikt. Przecież takie „raje”, w których Kościół nie ma praktycznie nic do powiedzenia, już istnieją. W wielu miejscach ani prawo, ani zwyczaje społeczne nie stanowią przeszkody dla swobodnej „ekspresji” seksualnej i każdej innej. I co? Tak tam cudnie jest? Naprawdę sami szczęśliwi ludzie chodzą tam po ulicach? W takim razie kto i dlaczego plądruje tam sklepy, pali samochody, rzuca koktajlami Mołotowa? Czemu tylu tam frustratów i bojowników o wielkie nic? Trzeba przypomnieć prostą rzecz, którą już dawno temu sformułował św. Augustyn: „Stworzyłeś nas jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Choćby się wszyscy ideolodzy świata wytężyli, nie zmienią tego prawa. Na tym polega prawdziwa zmiana Kościoła: na bezustannym powracaniu do Ewangelii. W niej wszystko jest zawsze nowe i świeże. To świetnie, że abp Ryś został kardynałem, ale i tak Kościół zmieni się w sposób dla mnie odczuwalny tylko wtedy, gdy ja się zmienię. Według przepisu Bożego – nie ludzkiego. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy