Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ukraina: starsi ludzie podczas wojny bardzo cierpią; należy im się szacunek

„Są tacy ludzie – których znamy – którzy dbają o swoich bliskich. Ale słyszymy też o tych, co wyjechali za granicę. Zostawili dziadka, babcię i starsze osoby czują się opuszczone” – tak o sytuacji na Ukrainie mówi s. Marta Meshko. Zakonnica podkreśla w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, jak bardzo ciężar wojny dotyka ludzi w podeszłym wieku. Rosyjska inwazja na ich ojczyznę dokłada im bowiem nowych trudności, a przecież często i bez tego zmagają się oni z chorobami czy osamotnieniem.

Kobieta wskazuje na wezwanie związane z charyzmatem jej zgromadzenia – Sióstr Maryi od Cudownego Medalika - opartego o charyzmat św. Wincentego a Paulo. Chodzi tutaj o okazywanie szacunku każdemu, bo w każdym znajduje się Jezus. Pracując z potrzebującymi w tym wojennym czasie, także właśnie z osobami starszymi, s. Meshko podkreśla wagę rozpowszechniania takiej postawy.

Zobacz: Relacja na bieżąco z wydarzeń na Ukrainie

S. Meshko: musimy szanować godność każdego człowieka
„Ogólnie rzecz biorąc, jak uważam, na Ukrainie nadal istnieje ogromna potrzeba rozwijania tego rodzaju posług i zrozumienia, że człowiek ma wartość oraz godność w jakiejkolwiek sytuacji, bez względu na to, w jakim stanie się znajduje. Tutaj wciąż musimy się wiele nauczyć, a także uczyć innych, edukować ich. Na przykład w Kijowie chodziłyśmy do szpitali i widziałyśmy pozostałości takiego socjalistycznego podejścia do ludzi. Niedawno spotkałyśmy się z przypadkiem, w którym bezdomną położono w szpitalu. Wyraźnie widać, że nie świeciła w życiu przykładem wykonania dziesięciu przykazań Bożych – mówi papieskiej rozgłośni zakonnica. – Życie przeżyła tak, jak przeżyła. Niemniej jednak jest ona istotą ludzką i należy traktować ją z szacunkiem. Tak się złożyło, że miała złamanie kolana. Nie została o tym poinformowana. Nie może chodzić, ponieważ nie może stanąć na nodze. A ktokolwiek do niej przychodził, wszyscy mówili, iż jej się nie chce, ale musi chodzić (…). Idziemy z s. Barbarą do lekarza, bo poprzez po prostu naszą obecność w jakiś sposób cios, który spadłby na tych ludzi, spadnie trochę na nas, a trochę na nich, i będzie im trochę łatwiej. Lekarz powiedział, że tak, miała złamaną nogę (…), oni o tym wiedzieli, ale wszyscy i tak domagali się, aby chodziła. Chcę poprzez podany przykład wyjaśnić, iż takie podejście nie powinno istnieć. Musimy je jakoś zmienić.“

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Najnowsze