Nowy numer 17/2024 Archiwum

Na Dzikim Zachodzie

Odkąd serial telewizyjny stał się w globalnej wiosce ulubioną formą rozrywki, mamy do czynienia z prawdziwą eksplozją tego typu produkcji.

Poziom jest bardzo różny, tematyka też; głównym problemem dzisiejszego widza jest zagubienie w setkach tytułów na dziesiątkach anten i platform internetowych. Oglądanie większości z nich to strata czasu, ale i prawdziwych pereł jest tak dużo, że między nimi toczy się zażarta walka o naszą uwagę. Kto wyjdzie z niej zwycięsko, nie osiada na laurach, lecz natychmiast tworzy kolejne klony, prequele i sequele – budując tzw. serialowe uniwersum. Jeśli się w nie nieopatrznie wejdzie… można przepaść na wiele miesięcy. I o to (producentom) chodzi. Przykład klasyczny. Na początku był serial „Yellowstone” (Paramount Channel, SkyShowtime). Współczesny western w najlepszym gatunku z Kevinem Costnerem jako Johnem Duttonem, usiłującym ratować upadające ranczo wielkości Warszawy przed inwazją deweloperów, gangsterów oraz Indian, którzy przy użyciu pieniędzy i polityki próbują odzyskać swoje prerie. I nie wiadomo, z kim jest najtrudniej walczyć, zwłaszcza gdy dochodzą gigantyczne problemy z własną rodziną. Po sukcesie „Yellowstone” producenci zaprosili nas w podróż w czasie z familią Duttonów. Kolejne seriale nosiły tytuły sygnowane datami „1883” i „1923”. W tym drugim główne role grają Helen Mirren i Harrison Ford. Oba prequele nie mają takiego rozmachu jak „Yellowstone” (5 sezonów, 47 odcinków)… na razie. Albowiem serialowe uniwersum ma to do siebie, że wciąż się rozrasta. W planach już są kolejne cykle wymyślane wokół postaci z „Yellowstone”. I nie ma zmiłuj, bo fani naciskają. Szczególnie na Costnera, który ponoć już jest zaangażowany w inny, zresztą też westernowy projekt. A wiadomo, że uniwersum tworzy własną społeczność, która domaga się wciąż nowych filmów. W tym szaleństwie jest oczywiście metoda. Na rynku seriali bywa jak w westernie. Zdobywa się nowe terytoria, a do tego potrzeba czegoś więcej niż odcinania kuponów od popularnego tytułu. Nie dość, że wszystkie sezony utrzymują równy poziom, to inne serie z uniwersum – zdaniem wielu – są nawet lepsze. Grunt to znaleźć ową metodę, klucz do serc widzów. Strach pomyśleć, co będzie, gdy za pisanie scenariuszy i wymyślanie kolejnych seriali weźmie się sztuczna inteligencja. Bo przecież, dysponując mądrością tysięcy westernów, będzie ona w stanie – a może nawet już jest – stworzyć westernowe uniwersum doskonałe, ze świetnymi dialogami, szalonymi zwrotami akcji i zaskakującymi finałami. Na miejscu scenarzystów już bym szukał nowej pracy. Tylko Harrison Ford i Kevin Costner mogą spać spokojnie. Na razie.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy