Nowy numer 17/2024 Archiwum

Kalendarz Liturgiczny

4 kwietnia – poniedziałek
dzień powszedni
IV tydzień psałterza
Iz 65,17-21; Ps 30; J 4,43-54


A ja powiedziałem pewny siebie: „Nigdy się nie zachwieję”. Z łaski Twojej, Panie, uczyniłeś mnie niezdobytą górą.
Ps 30,7-8


Ile razy różne rzeczy sobie postanawiamy i jakoś nam nie wychodzi. Ileż razy spowiadamy się z tych samych potknięć. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że walka o wytrwanie może być wygrana tylko wówczas, gdy przekonam się w moim sercu, że tylko „z Jego łaski mogę stać się niezdobytą górą”. W świecie duchowym nie ten jest mocny, kto dumnie powtarza „nigdy się nie zachwieję”, ale ten, kto doskonale wie, że bez Boga nic uczynić nie może i ze swoją słabością staje pokornie przed Bogiem, i ufa w Jego moc. Czyż św. Piotr nie zapewniał Jezusa, że jest gotów nawet życie oddać za Niego? Musiał aż trzy razy się Go wyprzeć, by zrozumieć tę prawdę. Ten, który liczy na siebie, musi upaść, bo inaczej nie będzie umiał zaczerpnąć łaski Bożej. Ile razy słyszeliśmy słowa Pisma: „pokornym Bóg łaskę daje, a pysznym się sprzeciwia”. Ale czy naprawdę wyciągnęliśmy z tego prosty wniosek: jeżeli nie będę pokorny, nie otrzymam łaski? Mam czynić postanowienia, mam angażować moją wolę, ale powtarzając: „z łaski Twojej Panie...”, „jeżeli Ty chcesz...”

Myśl: Ten, który liczy na siebie, musi upaść, bo inaczej nie będzie umiał zaczerpnąć łaski Bożej.
rozważa Ireneusz Krosny, mim, założyciel i artysta Teatru Jednego Mima

5 kwietnia – wtorek
dzień powszedni
Ez 47,1–9.12; Ps 46; J 5,1–3a.5–16


Panie, nie mam człowieka...
J 5,7


Pod pięcioma krużgankami sadzawki owczej w Jerozolimie leżało całe mnóstwo owiec. Chore, słabe, połamane, sparaliżowane. Czekały na Anioła, który poruszał od czasu do czasu wodę, a wtedy szczęśliwa ta, która dobrnęła pierwsza do sadzawki, wychodziła uzdrowiona. „Czy chcesz stać się zdrowym?”. „Panie, nie mam człowieka” – odpowiada chory. Nie wiedział, że mówił do zapowiedzianego przez proroka Wielkiego Pasterza owiec, który przyszedł, by owce miały życie i miały je w obfitości. On nie potrzebuje czekać na poruszenie wody, bo On jest tym, z którego wnętrza popłyną strumienie wody żywej. Jeśli więc ktoś jest spragniony, niech przyjdzie przez wiarę do Niego, pod Jego krzyż, i pije, bo oto z boku Dobrego Pasterza, który oddał życie swoje za owce, z jego otwartego na zawsze serca, płynie dla każdego człowieka nieustające źródło miłości i życia.

Myśl: Nie możesz mówić: „Nie mam człowieka”, bo dla ciebie sam Bóg stał się człowiekiem, aby cię do pełni życia doprowadzić.
rozważa s. Joanna Hertling, przełożona monastycznej Wspólnoty Sióstr Jerozolimskich

6 kwietnia – środa
dzień powszedni
Iz 49,8-15; Ps 145; J 5,17-30


Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?
Iz 49,15


Bóg zwraca się do Syjonu, skarżącego się, iż Pan go opuścił. Otóż, czytamy dalej u Izajasza, że nawet gdyby matka zapomniała o swoim niemowlęciu, Bóg o Syjonie nie zapomni. Poczucie osamotnienia, zapomnienia przez Boga obecne jest nie tylko na kartach Pisma Świętego. To stan znany bodaj każdemu wierzącemu, także świętym nie był on obcy, ba, i Chrystus na krzyżu doświadcza opuszczenia. Czy to brak wiary w Boga? Na pozór – nie. Wszak jeśli o Nim myślimy, że nas opuścił, to tym samym potwierdzamy wiarę w jego istnienie, tyle tylko że zawodzimy się na Nim – opuszczając nas, tym samym nas zawiódł. Zawiódł? A może wystawił na próbę? To prawda, straszną próbę. Bo w rzeczywistości podejrzenie, że Bóg nas opuścił, że w ogóle mogłoby do tego dojść, ma znacznie głębszy, bardziej dramatyczny wymiar. Czyż nie jest tożsame ze zwątpieniem?

Myśl: Jeśli myślimy, że Bóg nas opuścił, to potwierdzamy wiarę w Jego istnienie
rozważa Krzysztof Łęcki profesor socjologii, wykładowca na uniwersytecie Śląskim

7 kwietnia – czwartek
wspomnienie dowolne św. Jana Chrzciciela de la Salle, kapłana
Wj 32,7-14; Ps 106; J 5,31-47


Nie macie w sobie miłości Boga.
J 5,42


Słowa Jezusa, stanowiące punkt wyjścia do dzisiejszego rozważania, są trudne w swej prawdzie. Choć zasadniczo odnoszą się do współczesnych Mu faryzeuszów i uczonych w Piśmie, budzą i w nas zrozumiały niepokój. Wielkopostna refleksja nad grzechem i nawróceniem każe nam spytać się szczerze, czy naprawdę mamy w sobie miłość Boga, tę, której pierwociny zaszczepiono nam we chrzcie świętym? Dlaczego odrzuca się świadectwo Jezusa zawarte w Piśmie Świętym, wciąż zbyt mało znanym, a tak łatwo przyjmuje się świadectwo tych, którzy przychodzą we własnym imieniu? Przypatrzmy się, jaką chwałę odbiera dzisiaj w świecie Jezus, a jaką współcześni idole. Niech modlitwa Mojżesza, wstawiającego się za ludem, ogarnie i nas, którzy nie potrafimy do końca zawierzyć miłości.

Myśl: Tylko miłość Boga może uratować człowieka i cały świat.
rozważa o. Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca

8 kwietnia – piątek
dzień powszedni
Mdr 2,1a.12-22; Ps 34; J 7,1-2.10.25-30


Wiele nieszczęść spada na sprawiedliwego, lecz ze wszystkich Pan go wybawia
Ps 34,20


A gdyby tak „wyciąć” ze świata wszystkie nieszczęścia i porażki, by zostały same zatknięte na szczytach naszych pragnień sztandary i niczym nie zmącony święty spokój? Taki na miarę naszych wyobrażeń „perfect world”? Moja próżność nie miałaby nic przeciwko. Na szczęście świat nie jest do końca taki, jak byśmy chcieli. Nikt nie lubi cierpieć, ale to właśnie cierpienie jest najlepszą glebą dla naszego wzrastania i to nieszczęścia zmuszają nas do wysiłku, jakiego byśmy nigdy nie podjęli, gdyby było nam dobrze. Wiem, że najlepsze rozdziały mojej historii są owocem tych wydarzeń, których nienawidziłem. Jeszcze jedna myśl. Czy Bóg nie mógł nas odkupić bezboleśnie i bezkrwawo, jednym kiwnięciem palca, siedząc na swoim złotym tronie w niebie? Mógł. Ale kto by Mu wtedy uwierzył, że kocha nas do szaleństwa?

Myśl: Cierpienie jest najlepszą glebą dla naszego wzrastania.
rozważa Adam Szewczyk, muzyk, kompozytor, wykładowca w Akademii Muzycznej w Katowicach

8 kwietnia – sobota
dzień powszedni
Jr 11,18–20; Ps 7; J 7,40–53


Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego (…). I rozeszli się – każdy do swego domu.
J 7,50.53


Nikodem był w tym towarzystwie całkowicie osamotniony. Stojąc w tłumie rozemocjonowanych przeciwników Jezusa, mógł łatwo ulec presji i albo mówić tak jak oni, albo przynajmniej milczeć. Zachował się jednak inaczej – odwołał się do ich przyzwoitości: „Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni?”. Najpierw lekceważąco go zbyli, ale potem – zawstydzeni – rozeszli się do domów. Jeden sprawiedliwy może czasem powstrzymać złe zamiary wielu. Byle tylko znalazł się ten jeden… Byle ktoś miał odwagę wyłamać się ze stadnego myślenia i na przykład zobaczyć człowieka w kimś powszechnie uważanym za wroga, nie pozwolić na przedmiotowe traktowanie kobiet w męskim towarzystwie albo na generalizujące opowieści o głupich księżach czy wrednych Żydach. Byle ktoś nie lękał się być przyzwoitym.

Myśl: Jeden sprawiedliwy może czasem powstrzymać złe zamiary wielu. Byle tylko znalazł się ten jeden…
rozważa Zbigniew Nosowski, dziennikarz, publicysta, redaktor naczelny miesięcznika „Więź”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy