Tysiące osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów musi szczegółowo planować każde wyjście z domu. Komfortki mogą ułatwić im życie.
Piotr Czarnota sprawnie manewruje wózkiem po wawelskim dziedzińcu. Prowadzi nas do centrum multimedialnego, znajdującego się w 160-letnim budynku vis-à-vis wawelskiej katedry. Za grubymi murami, pod łukowatymi sklepieniami kryje się najnowsza polska komfortka.
Niewiele w życiu jest czynności tak rutynowych i powtarzalnych jak korzystanie z toalety. Jednocześnie jest to kwestia, której dotyczy jedno z silniejszych tabu – poruszanie jej w towarzyskich rozmowach traktowane jest często jako faux pas, a dzieci już w przedszkolu uczone są, żeby nie wołały głośno: „Pani, idę siku!”, tylko dyskretnie informowały, że wychodzą do toalety. Najbardziej naturalna sprawa pod słońcem kojarzy się z czymś wstydliwym. Dla około 150 tysięcy Polaków ta rutynowa czynność staje się jednak dodatkowo poważnym problemem zawsze, kiedy opuszczają swoje miejsce zamieszkania.
– Większość osób z niepełnosprawnością ruchową, które znam, w tym również ja, korzysta na co dzień z pieluchomajtek i cewników w zestawie z workami do zbiórki moczu, najczęściej z obu rozwiązań jednocześnie. Jest to jedyny sposób na zabezpieczenie się w momencie dłuższego funkcjonowania poza domem – tłumaczy Maria, od urodzenia cierpiąca na rozszczep kręgosłupa i poruszająca się na wózku inwalidzkim.
Dla takich osób jak ona toalety dostosowane do potrzeb niepełnosprawych to za mało. – O ile przy korzystaniu z cewników możemy pozwolić sobie na większy komfort i po prostu opróżnić worek do każdej toalety, o tyle zmiana pieluchomajtek jest dla nas praktycznie nie do wykonania z poziomu wózka. Abyśmy mogli to zrobić, toalety dla osób z niepełnosprawnościami musiałyby być wyposażone w odpowiednie leżanki, na które można się przesiąść, w wygodnej pozycji przebrać i umyć – wyjaśnia.
Nazwać miejsce zmiany
W Wielkiej Brytanii miejsc wyposażonych w takie leżanki jest ponad 1600. W Polsce… 34. Większość z nich powstała w ciągu ostatnich dwóch lat. 5 maja 2021 roku, w Dniu Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną i Europejskim Dniu Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych zawiązała się koalicja pod hasłem „Przewijamy Polskę”. Tworzy ją pięć organizacji pozarządowych, działających na rzecz osób z niepełnosprawnością (OzN). Prezeski tych organizacji postawiły sobie za cel stworzenie w całym kraju sieci miejsc, w których w komfortowych warunkach, nieurągających ludzkiej godności, będzie można wykonać codzienny zabieg higieniczny dorosłej osoby z niepełnosprawnością. – Kampania została zauważona między innymi przez panią prezydentową Agatę Kornhauser-Dudę, która zaprosiła przedstawicielki Koalicji i kilkoro ministrów na spotkanie do Belwederu – opowiada o początkach akcji Agnieszka Sprycha z Fundacji Integracja, wydawczyni magazynu „Integracja”.
Pierwszym zadaniem, z którym musieli się zmierzyć pomysłodawcy projektu, było stworzenie polskiej nazwy na planowane pomieszczenia. W języku angielskim nazywane są one changing places – „miejsca zmiany”. – To ciekawa gra słów, bo z jednej strony wskazuje na miejsce, w którym można zmienić środki chłonne, a z drugiej, metaforycznie, oznacza zmianę sytuacji osób z ograniczoną sprawnością, umożliwienie im niezależnego funkcjonowania w społeczeństwie, podkreśla możliwość swobodnego przemieszczania się, także podróżowania, słowem: wolność – wyjaśnia Agnieszka Sprycha. Na portalu Niepełnosprawni.pl został w 2021 roku ogłoszony konkurs na polski odpowiednik changing places. Wieloosobowe jury obradowało pod kierunkiem prof. Michała Rusinka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, a na zwycięzcę czekała atrakcyjna nagroda – koralowy iPhone najnowszej generacji. Reakcja czytelników przekroczyła najśmielsze oczekiwania organizatorów – nadeszło bowiem 1501 propozycji! Po długich debatach zwyciężyło słowo „komfortka” – neologizm doskonale oddający ideę miejsca i intencje Koalicji.
Wawel dostępny
Wawelska komfortka została otwarta 5 maja, w drugą rocznicę zawiązania Koalicji „Przewijamy Polskę”. – To pomieszczenie pełniło dotąd funkcję pokoju dla matki i dziecka. Udało nam się je przearanżować – tłumaczy Piotr Czarnota, demonstrując nowoczesne wyposażenie. Szeroka leżanka zaopatrzona jest w pilota regulującego jej wysokość – można zjechać nisko, do poziomu wózka, można ją też podnieść na wysokość około 150 cm, żeby opiekun nie musiał pochylać się przy zmianie pieluchy. O komfort nadwyrężonych często kręgosłupów rodziców dba automatyczny podnośnik z wysięgnikiem – wystarczy siedzącej na wózku osobie zapiąć rodzaj uprzęży i nacisnąć guzik, a urządzenie w bezpieczny sposób pomoże przenieść się z wózka na leżankę. W komfortce znajdują się też regulowane lustro, umywalka i kosz na śmieci. – To nie jest tak, że komfortka musi być wyposażona w zautomatyzowane urządzenia – zastrzega P. Czarnota. – Wystarczy pomieszczenie z dostępem do wody i szeroką leżanką przytwierdzoną do ściany, jej koszt nie jest wysoki, a spełni swoją podstawową funkcję.
Wawelska komfortka to pierwsza taka przestrzeń w obiekcie historycznym w Polsce. – W Europie takie pomieszczenia są już powoli standardem, widziałem je i w londyńskiej Tower, i w Rijksmuseum w Amsterdamie. U nas często mówi się, że konserwator zabytków nie pozwala na jakieś udogodnienia. Nie oceniam, ale być może czasem to tylko wymówka, żeby nie musieć nic robić. Skoro w tak zabytkowym miejscu jak Wawel udało się przygotować takie pomieszczenie, to dlaczego nie zrobić tego w innych obiektach? – pyta retorycznie. W Sejmie został już złożony wniosek o regulację nakazującą tworzenie takich pomieszczeń we wszystkich nowo budowanych obiektach użyteczności publicznej.
Pod względem dostępności dla osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności Wawel może być wzorem dla innych placówek kulturalnych w Polsce. Osoby niesłyszące mogą skorzystać z tłumacza języka migowego przy zakupie biletów, a dwie ścieżki audioprzewodnika zostały przetłumaczone na język migowy. Dla osób niewidomych na dziedzińcu przygotowana jest makieta zamku z opisami w alfabecie Braille’a, a już niedługo dostępne będą dotykowe mapy całego obiektu. Korzystający z wózków inwalidzkich dotrzeć mogą na prawie wszystkie ekspozycje stałe i czasowe. – Od dwudziestu lat poruszam się na wózku i widzę, jak wiele w tym czasie zmieniło się na lepsze – zarówno jeśli chodzi o infrastrukturę, jak i podejście społeczeństwa. Jesteśmy otwarci, empatyczni, a kto mówi inaczej, po prostu nie ma racji. Dowodem na to jest choćby nasza komfortka – prawo nie zobowiązywało nas do jej utworzenia. Dyrekcja muzeum uznała, że takie miejsce jest potrzebne, i wydatkowała na nie środki z własnego budżetu, nie korzystając z zewnętrznych projektów – podkreśla Piotr Czarnota.
To nie fanaberia
Z inicjatywy komfortek cieszy się Małgorzata, mama 18-letniego Szymona z zanikiem mięśni. Chłopak jest osobą całkowicie zdaną na pomoc rodziców. – Tajemnicą poliszynela jest, że osoby korzystające ze środków chłonnych przed wyjściem z domu ograniczają płyny. Wszystko po to, żeby spowolnić procesy fizjologiczne. Cierpią na tym nerki, ale to konieczność, kiedy nie ma się gdzie przebrać. Nikt chyba nie lubi siedzieć w mokrym pampersie – tłumaczy pani Małgorzata. Alternatywą jest przebieranie na podłodze toalety publicznej, na tylnym siedzeniu samochodu, na trawniku za krzakami… Słowem – w miejscach niehigienicznych, które nie zapewniają dyskrecji i odzierają z godności. – Dla nas największym problemem są podróże na dłuższych trasach. Musimy dzielić je na odcinki, bo nie ma możliwości przebrania Szymona w godnych warunkach, po kilku godzinach w wózku przydałaby się też możliwość zmiany pozycji. Komfortki na stacjach benzynowych byłyby dla nas wybawieniem, tak samo w przychodniach przyszpitalnych, gdzie spędza się często długie godziny na oczekiwaniu na wizytę – dodaje. Być może nagłośniona w mediach wawelska komfortka stanie się inspiracją i niedługo Szymon, Maria i 150 tysięcy innych osób z niepełnosprawnością będą mogli swobodnie poruszać się po Polsce, nie martwiąc się o możliwość zadbania o swoje potrzeby.•