Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Lwów: potrzeba wiele czasu na uleczenie wszystkich ran uchodźców

Widzimy cierpienie ludzi, którzy musieli opuścić swoje domy, swoich bliskich niezdolnych do ewakuacji, ból tęsknoty za ich rodzinnym gniazdem – wskazuje Radiu Watykańskiemu ks. Andriy Platosh. Salezjanin pełni funkcję szefa projektu Mariapolis – osiedla kontenerowego dla wewnętrznych uchodźców we Lwowie. W związku trwającą już ponad rok inwazją Rosji na Ukrainę oraz zniszczeń dokonanych przez agresorów rany wojny będą się leczyć długo – podkreśla duchowny.

Zakonnik wskazuje na starania, by dać jak najbardziej kompleksowe wsparcie osobom uciekającym przed wojną. Ale wspomina też, jak wielkie cierpienie można było dostrzec w tych ludziach już od pierwszych chwil po ich przyjeździe do zachodniej części Ukrainy.

Zobacz też: Inwazja Rosji na Ukrainę. Relacjonujemy na bieżąco

Ks. Platosh: ci ludzie trochę się uspokajają, trochę się integrują, ale przeżywają okropną żałobę
„Widzieliśmy ich przyjeżdżających tutaj w bólu, do nieznanego dla wielu z nich miasta, z pytaniami: «Przyjmą nas czy nie przyjmą? Jak to wszystko będzie się działo, gdzie będziemy mieszkać, gdzie znajdziemy dach nad głową?». To więc zobaczyłem, a także jak powoli zachodziły zmiany w poszczególnych osobach, w uchodźcach przede wszystkim (…): przejście od szoku na początku, który musieli przeżyć, do większego spokoju, gdyż tutaj, dzięki Bogu, nie słyszymy codziennie wybuchu pocisków (…), nawet jeśli w tle zawsze jest wojna. Uspokoili się trochę również z pomocą i wsparciem psychologów, psychoterapeutów, z pomocą duchową od nas. Praktycznie mogę powiedzieć, że po tym okresie wyciszenia powoli niektórzy bardziej, inni mniej, ale generalnie zaczęli się integrować. Kto znalazł pracę, pracuje; dzieci poszły tu do szkoły – mówi w wywiadzie dla papieskiej rozgłośni ks. Platosh. – Myślenie o doświadczanej przez nich wszystkich żałobie zawsze mnie porusza (…). Tak wielu z tych ludzi cierpiało, widziało jak synowie i córki umierają, widziało to bezpośrednio! Mamy rodzinę, która straciła swoją jedyną, 15-letnią córkę. Widzieli, jak rozerwał ją wybuch. I tu można próbować powiedzieć, że wszystko będzie w porządku, ale córka już przecież nie wróci.“

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama