Za stworzenie zbrodniczego systemu, w którym funkcjonowało polskie społeczeństwo w czasie okupacji, odpowiadali Niemcy.
Kiedy w październiku 1992 roku w późnych godzinach wieczornych Telewizja Polska pokazała film Andrzeja Brzozowskiego „Przy torze kolejowym”, nie wzbudził on większego zainteresowania. A przecież był jednym z „półkowników” o najdłuższym stażu. Cenzura blokowała jego rozpowszechnianie przez cały czas PRL-u. Władze kinematografii uzasadniały swoją decyzję faktem, że Polacy w filmie zostali przedstawieni negatywnie, co mogło dać atut w propagandowej kampanii prowadzonej przez określone ośrodki za granicą. Dzisiaj wokół problemu stosunków polsko-żydowskich i oskarżeń o współudział w mordowaniu Żydów w czasie II wojny światowej, podsycanych przez autorów niektórych publikacji, toczą się ożywione dyskusje i spory. Temat ten w różnych okresach po II wojnie światowej podejmowało w zależności od sytuacji politycznej również polskie kino. Perspektywa, z jakiej filmowcy podchodzili do tych relacji, była zróżnicowana. Kilka tytułów zyskało w opinii widzów i części krytyki status filmów antypolskich z powodu wyjątkowo jednostronnego przedstawienia stosunku Polaków do Żydów. Czy dzisiaj premiera filmu Brzozowskiego również wzbudziłaby podobne odczucia?
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Kultura”
W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.
Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza