Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Czy Bóg cierpi, raduje się i współczuje?

Organizatorzy 65. Tygodnia Filozoficznego KUL poprosili mnie, bym z punktu widzenia teizmu klasycznego odpowiedział (krótko i prosto) na tytułowe pytanie. Oto co powiem.

Teizm klasyczny to filozoficzna koncepcja Boga, która nawiązuje do głównych intuicji klasyków myśli chrześcijańskiej, takich jak św. Augustyn, św. Anzelm z Canterbury czy św. Tomasz z Akwinu. Koncepcję tę można w różny sposób objaśniać. Osobiście sądzę, że całą jej treść można wyprowadzić z trzech aksjomatów:

(1) Bóg jest transcendentny, a więc radykalnie różny od świata (stworzenia).
(2) Bóg jest całkowicie samowystarczalny, a stwarzając, pozostaje niezależny od tego, co stworzył.
(3) Bóg jest absolutnie doskonały.

Czytaj też: Jak zbliżyć się do tajemnicy Boga ukrytego? Podpowiada filozof, prof. Jacek Wojtysiak

Pierwszy aksjomat jest podstawą nurtu i metody teizmu klasycznego, które nazywa się teologią negatywną. Drugi wiąże się z tzw. teologią pierwszej przyczyny, a trzeci – z tzw. teologią bytu doskonałego. Wszystkie te ujęcia wykluczają z bycia Bożego wszelkie cierpienia, uczucia (nawet dosłownie rozumianą radość) i doznania. Przecież gdybyśmy przypisali je Bogu, zacieralibyśmy (wbrew pierwszemu aksjomatowi) różnicę między Bogiem a człowiekiem; negowalibyśmy (wbrew drugiemu aksjomatowi) Jego niezależność, niepodatność na wpływy; oraz (wbrew trzeciemu aksjomatowi) wprowadzalibyśmy do jego natury brak. Bóg jest więc –używając scholastycznego określenia – impassibilis, co z braku lepszego odpowiednika polskiego przetłumaczono: niecierpiętliwy. Być może lepiej byłoby powiedzieć: niedoznający, nieodczuwający, beznamiętny, niewzruszony lub niedotykalny.

Czy teza o niecierpiętliwości Boga pozostaje w zgodzie z tezą o Jego dobroci i miłości? Panuje dość powszechna opinia, że nie. Pamiętajmy jednak, że skoro zarówno niecierpiętliwość, jak i dobroć czy miłość są przejawami jednej doskonałości, to muszą się ze sobą zgadzać. Jak to możliwe? Otóż miłość Boga jest cała sobą nastawiona na stworzenie i niezmiennie trwa bez względu na jakiejkolwiek czynniki lub wpływy. Niecierpiętliwość nie tyle więc osłabia miłość Boga, ile „zabezpiecza” ją przed jakąkolwiek słabością oraz „uniezależnia” ją przed jakimikolwiek okolicznościami zewnętrznymi. Jak mawiał, za Orygenesem i św. Bernardem z Clairvaux, Benedykt XVI, choć Bóg nie jest passibilis, Bóg jest compassibilis, co możemy przetłumaczyć (z braku lepszych słów) jako: współcierpiący lub współczujący. Przy czym jest to współczucie nie w sensie przeżywania negatywnych doznań ludzkiej osoby, ile w sensie pełnego dobroci i zatroskania nastawienia do niej. Owo nastawienie możemy w różnoraki sposób subiektywnie odbierać, stąd uprawnione są metafory Boskiego smutku, gniewu lub radości. Mówią one jednak raczej o relacyjnych aspektach, przejawach czy skutkach Bożego działania (św. Tomasz) lub o „naszym  [ich] odczuciu” (św. Anzelm) niż o jego naturze.

Wiedza filozoficzna jest – przewyższająco! – dopełniona wiarą. Podstawową prawdą wiary chrześcijańskiej jest zaś prawda o wcieleniu, czyli o tym, że Bóg przyjął w swoim Synu ludzką naturę. A przyjmując ludzką naturę, przyjął (z wyjątkiem grzechu) wszystko, co się z nią wiąże, także fizyczne cierpienie i fizyczną radość. Bóg więc cierpiał i radował się w ludzkiej naturze Syna Bożego. Nie znaczy to jednak, że boska natura Syna podlegała cierpieniu i uczuciom. Nie znaczy to też, że podlegał im sam Ojciec i Duch Święty. Znaczy to jednak, że w jednej osobie Syna Bożego Boska niecierpiętliwość i ludzka cierpiętliwość, pozostając różne, maksymalnie zbliżyły się do siebie. Jak to jest możliwe, pozostaje tajemnicą. W tajemnicy tej jednak najmocniej przejawia się Boska compassibilitas, która nas wyzwala ze zła. Bóg sam w sobie nie cierpi, ale niejako zniżając się do naszego cierpienia, przemienia je i pociąga ku swej szczęśliwej chwale, która jest czymś znacznie większym niż ludzka radość. Świętując zmartwychwstanie, przeżywamy zwieńczenie tej tajemnicy.

Oczywiście, w różny sposób można teoretycznie opracowywać wyjściowe intuicje oraz dane rozumu i Objawienia. Stąd w filozofii i teologii zawsze jest miejsce na dyskusję i spór (przy czym w teologii chrześcijańskiej jest on ograniczony ramami dogmatów). Poza teizmem klasycznym nie znam jednak lepszej koncepcji, która spójnie, całościowo i bez pomieszania pojęć lub porządków potrafi powiedzieć o Bogu to, co w ogóle o Nim powiedzieć się da. Teizm klasyczny uwzględnia zarazem nieprzekraczalną wielkość Boga, jak i Jego dobroć w stwarzaniu oraz troskę o każdy, nawet najmniejszy, element stworzenia. Dlatego będę w dyskusji bronić tej koncepcji.

Wszystkich zainteresowanych dyskusjami nad tym oraz innymi problemami filozoficznymi (a filozofia jest bardzo różnorodna i ciekawa: ma wiele oblicz) zapraszam na Tydzień Filozoficzny: https://www.kul.pl/65-tydzien-filozoficzny,111130.html.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Wojtysiak

profesor filozofii, kierownik Katedry Teorii Poznania  Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Prywatnie: mąż Małgorzaty oraz ojciec Jonasza i Samuela. Sympatyk ruchów duchowości małżeńskiej i rodzinnej.  

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami ich autorów i nie odzwierciedlają poglądów redakcji