Nowy numer 13/2024 Archiwum

Bp Muskus: oczekiwanie cudownych znaków jest przejawem magii, a nie wiary

Gdyby każdy uczeń Jezusa traktował znak krzyża osobiście i poważnie, i szukał w nim odpowiedzi na swoje załamania i wątpliwości, mniej byłoby kontrowersji, skandali, mniej podziałów w Kościele i konfliktów – mówił bp Damian Muskus OFM podczas liturgii stacyjnej w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie-Mistrzejowicach. Jak podkreślał, uważne spojrzenie na krzyż jest źródłem uzdrowienia i nadziei.

Krakowski biskup pomocniczy mówił w homilii, że najważniejszym znakiem Boga i Jego miłości do człowieka jest krzyż. - Ludzkie pragnienia cudowności i nadzwyczajności nacechowane są pychą. Stawiamy Bogu warunki: „Jeśli uczynisz cud, uwierzę”. Szukamy znaków dla potwierdzenia własnych przekonań i racji, potrzebujemy znaków, by wzmocnić argumentację w niekończących się sporach światopoglądowych, nakarmić ego bądź umocnić nadwątloną przeciwnościami życia wiarę – opisywał bp Muskus, stwierdzając, że taka postawa jet nieuczciwa wobec Boga i podszyta brakiem zaufania do Niego albo magicznym myśleniem. - To przejaw magii, a nie wiary, szukania emocji, a nie fundamentu życia – ocenił.

Kaznodzieja argumentował, że uczeń Jezusa nie potrzebuje cudowności, nadzwyczajnych interwencji i znaków z nieba. - Czyż Jezus nie dał nam znaku, wobec którego nikną wszystkie inne, choćby najbardziej cudowne i spektakularne? Po co szukać dodatkowych wrażeń, spektaklu wiary, skoro to, co najważniejsze, już się dokonało – Syn Boga umarł dla nas na krzyżu i zmartwychwstał, by dać nam życie bez końca? - zapytywał.

- Może, gdyby każdy z nas traktował ten znak osobiście i poważnie, tak jak na to zasługuje, i w znaku krzyża szukał odpowiedzi na swoje załamania i wątpliwości, mniej byłoby kontrowersji, skandali, mniej podziałów między uczniami Jezusa, mniej konfliktów, które rozmieniają na drobne Dobrą Nowinę, a orędzie, które zmienia ludzkie życie, rozmywają i wypaczają jego sens? - dodał duchowny.

Bp Muskus zwrócił uwagę, że Wielki Post jest czasem „uważnego spojrzenia na krzyż jako na wyznanie miłości Boga i źródło nadziei dla człowieka”. - Takie uważne spojrzenie potrafi zrodzić wiele cudów: pojednania i pokoju, uzdrowienia chorych relacji międzyludzkich, wyzwolenia z nienawiści i koncentracji na sobie, wolności od zła, solidarności z najsłabszymi – zaznaczył.

Przywołując postać proroka Jonasza z liturgii słowa, stwierdził, że jest on przykładem na to, że „każdy prorok, każdy apostoł, każdy świadek Chrystusa potrzebuje nawrócenia, by móc głosić nawrócenie”.

- Może okazać się fałszywym prorokiem ten, kto nie potrafi przyjąć z pokorą, że sam jest człowiekiem słabym i że sam potrzebuje miłosierdzie Boga. Ten, kto uważa, że wystarczy mu własna mądrość, elokwencja, znajomość Pisma czy moralna nieskazitelność, prędzej czy później poprowadzi swoich słuchaczy nie na drogę odwrotu od zła, ale na manowce, nie do prawdy, ale w stronę złudzeń i fikcji – przestrzegał.

Jak dodał, tacy ludzie „zamiast głosić Ewangelię, sami siebie głoszą i czynią siebie bożkami dla słuchaczy”. - Potrzebujemy świadków pokornych, proroków, którzy wiedzą, że sami wciąż muszą się nawracać, ludzi, którzy doświadczyli przede wszystkim miłosierdzia Boga, a nie żyjących w przekonaniu o własnej doskonałości – podkreślił bp Muskus.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama