Nowy numer 18/2024 Archiwum

Życzę sobie... normalności

O wielu dobrych nowościach w życiu starego spryciarza z Tadeuszem Chudeckim rozmawia Agata Puścikowska

Tadeusz Chudecki - polski aktor fimowy i teatralny, ur. 1958 w Szczecinie. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. W latach 1982–1988 był aktorem Teatru Ateneum w Warszawie. Znany szerszej publiczności z roli w serialach: m.in. „M jak miłość” czy „Hela w opałach”, „CK dezerterzy”, „Ekipa”.

Agata Puścikowska: Boi się Pan nowego roku?
Tadeusz Chudecki: – Dlaczego mam się bać? Czasem ludzie obawiają się tego, co nowe, nieznane... Ja akurat mam inaczej. Lubię poznawać, być zaskakiwanym przez wydarzenia, ludzi, świat wokół mnie. Wręcz prowokuję życie, żeby było ciekawe. Jestem optymistą – cieszę się czasem na wyrost. Nie rozumiem postawy biadolenia, narzekania na wszystko i z powodu wszystkiego. Mój zawód jest więc niejako stworzony dla optymisty, człowieka ciekawego życia: jest fantastyczny, bo każda nowa rola to nowa przygoda, emocje i nowi ludzie. W efekcie w jakiś sposób jestem nowy i ja. Bo zmieniam się, rozwijam, dopełniam. Zresztą nawet jak nie gram, nie usiedzę spokojnie. Moją wielką pasją są podróże – jeżdżę dużo, zwiedzam, poznaję ludzi i kultury.

Podobno zna Pan pięć języków obcych…
– Teraz to już pewnie z osiem. To też moja pasja – uczenie się języków. Jedne znam świetnie, inne średnio, niektóre na poziomie pozwalającym porozumieć się w najważniejszych sprawach. Ale właśnie znajomość języków ułatwia mi poznawanie nowych ludzi, krajów.

Najlepiej mówi Pan zapewne po włosku?
– Rzeczywiście. Moja żona, Luisa, była Włoszką. Mieszkaliśmy kilka lat we Włoszech. Mam więc tam i rodzinę, i przyjaciół.

W jakimś sensie Pan, Polak, musiał więc na nowo urodzić się Włochem...
– Włochem się nie stałem, urodziłem się Polakiem i Polakiem się czuję. Natomiast rzeczywiście poznałem od podszewki Włochy – kulturę, sztukę, ludzi. I bardzo polubiłem ten kraj. Wiele się od Włochów, a konkretnie od mojej żony, nauczyłem. Chociażby kultywowania wspólnych posiłków. Przecież to takie ważne: usiąść razem z rodziną, spokojnie, przy pięknie nakrytym stole. I dobrze zjeść, rozmawiając o sprawach ważnych, mniej ważnych, o wszystkim. Stół bardzo łączy. My, Polacy, czasem o tym zapominamy...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy