Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Nie zamach, nie awaria

O przyczynach katastrofy smoleńskiej z Edmundem Klichem rozmawia Jarosław Dudała

Edmund Klich - Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Były pilot wojskowy. Był m.in. zastępcą dowódcy pułku i inspektorem MON ds. bezpieczeństwa lotów, do którego obowiązków należało badanie wypadków lotniczych w wojsku. Autor doktoratu na temat bezpieczeństwa lotów w polskich siłach zbrojnych.

Jarosław Dudała: Stwierdził Pan, że większość przyczyn katastrofy leżała po stronie polskiej?
Edmund Klich: – Z mojego rozeznania wynika, że tak.

To znaczy, że wyklucza Pan zamach?
– Jestem na 100 proc. pewny, że zamachu nie było. Muszę zastrzec, że nie badałem wraku osobiście. Gdyby był wybuch, to wrak dostarczyłby danych na ten temat. Ale z wiedzy, którą mam, wynika, że można wykluczyć zamach.

Może Pan też wykluczyć awarię samolotu?
– Rejestrator parametrów lotu nie wskazuje na jakieś problemy techniczne. Rejestrator produkcji polskiej firmy ATM jest w rękach polskich. Od razu, w pierwszych dniach po katastrofie, bez zaglądania doń przez Rosjan, został on przekazany stronie polskiej. Byłem przy tym osobiście. Dane w tym rejestratorze są identyczne z tymi, które z pozostałych rejestratorów mają Rosjanie. Z doświadczenia wiem, że jeśli jest problem techniczny, to załoga zawsze o nim melduje. Jest to zwłaszcza nawyk załóg wojskowych. A tu nie było żadnej wzmianki o awarii.

Według byłego pilota Tu-154 Janusza Więckowskiego, przyczyną katastrofy smoleńskiej mogła być awaria silnika.
– W samolotach wielosilnikowych usterka jednego silnika nie ma prawa być przyczyną katastrofy. Uważam, że masa teorii powstała na skutek braku informacji. Niestety, polityka informacyjna przy tej katastrofie jest bardzo zła. Po katastrofie promu kosmicznego „Discovery” przewodniczący komisji codziennie miał konferencje prasowe i może nie zdradzał wszystkich szczegółów, ale mówił, na jakim etapie jest badanie i co ustalono. Ja uważam, że w przypadku katastrofy smoleńskiej nie powinno się w pełni utajniać wszystkiego, tak jak to jest teraz. Dlatego często się wypowiadam. I gdy w maju byłem bardziej aktywny w mediach, to chciałem wyciszyć teorie spiskowe. Nie chciałem też, żeby odpowiedzialność spadła na załogę. Wiedziałem, że jeśli zostaną opublikowane stenogramy z kokpitu, to wszyscy na tej podstawie ocenią: „załoga winna!”. Załoga działała nieprofesjonalnie, naruszyła procedury, ale przyczyny tego są głębsze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy