O tym, czy warto burzyć „święty spokój”, troskach biskupich i budowie Świątyni Opatrzności Bożej z abp. Kazimierzem Nyczem, metropolitą warszawskim, rozmawia Andrzej Grajewski
Elementem posługi metropolity warszawskiego jest także stały kontakt z przedstawicielami władzy świeckiej. Czy jest to doświadczenie inspirujące?
– Kontaktów z politykami nie unikam, ale także o nie specjalnie nie zabiegam. Cenię sobie tych polityków, którzy przychodzą do mnie, aby porozmawiać, a nie aby pokazać się z biskupem w świetle kamer i reflektorów. Staram się nie dać zakwalifikować do jakiejś konkretnej opcji politycznej. Oczywiście swoje poglądy polityczne mam i często myślę o różnych sprawach publicznych kraju. To nie oznacza jednak, abym zaraz chciał się tymi przemyśleniami dzielić z całym światem.
A co z tymi, którzy sądzą, że mają obowiązek bardziej bezpośrednio pouczyć swoich wiernych, na przykład przed wyborami?
– Przypominam im prostą zasadę, że mają prawo do własnych poglądów politycznych, ale nie powinni ich używać, gdy występują jako Kościół nauczający, na ambonie czy w katechezie. Ze swej natury Kościół nie powinien wiązać się z żadną konkretną partią. Jednocześnie występuję przeciwko drugiej skrajności, mianowicie poglądowi, który głosi, że polityk swoje przekonania religijne powinien pozostawić w domu. Religia nie jest sprawą prywatną i polityk swojej religijności nie powinien się wstydzić. Oczywiście, zasady, które głosi, muszą go do czegoś zobowiązywać.
Co dalej z budową Świątyni Opatrzności Bożej?
– Nigdy się nie spodziewałem, że będzie to mój problem. Ale jest. Aby budowę zakończyć, trzeba w to dzieło tchnąć nowego ducha.
Nie ma Ksiądz Arcybiskup wrażenia, że wierni pozostali nieco obojętni wobec tej idei?
– To nie kwestia wrażeń, ale faktów. Tak jest. Inną rzeczą jest, czy udało się do wszystkich dotrzeć z wyjaśnieniem, o co w tym projekcie chodzi, jaka jest idea Świątyni Opatrzności Bożej. To jest sprawa kluczowa. Dlaczego udało się zebrać taką liczną rzeszę wokół budowy bazyliki Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach? Dlatego, że za tym dziełem stała idea miłosierdzia, świadectwo św. Faustyny i sługi Bożego Jana Pawła II. Bazylika nie tylko została szybko zbudowana, ale gromadzi rocznie ponad 2 miliony wiernych.
Co zrobić, aby w przypadku Świątyni Opatrzności Bożej było podobnie?
– Chciałbym w tej sprawie dokonać nowego otwarcia, uporządkować również sprawy strukturalne, m.in. związane z funkcjonowaniem Fundacji i podmiotów realizujących inwestycję budowlaną. Zamierzam także ogłosić otwarty przetarg na wykonawcę dalszej części robót. Na mniej więcej 15 tys. metrów kwadratowych powierzchni całej inwestycji, kościół górny zajmuje tylko 4 tys. metrów kwadratowych. Pozostała część to pomieszczenia muzealne, kulturalne. Trzeba dokonać jasnej klasyfikacji tych obiektów, aby uzyskać właściwą typologię darczyńców. Jeden jest gotów wspierać budowę świątyni, a inny tylko muzeum sługi Bożego kard. Wyszyńskiego. Dla jeszcze innego interesujący będzie tylko Instytut Jana Pawła II, który także w tym miejscu będzie miał swą siedzibę. Wszystko to będzie częścią Centrum Opatrzności Bożej, w którego obrębie będzie się wznosiła świątynia.
Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”
Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.
Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się