Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Połykam łzy Boga

O płaczu, osiemnastce Jana Pawła II i nowych męczennikach z o. Danielem Ange rozmawia Marcin Jakimowicz

o. Daniel Ange – członek benedyktyńskiej wspólnoty Matki Bożej Ubogich. Siedem lat spędził jako pustelnik w szałasie w Alpach. Na początku lat 80. opuścił pustelnię i przyjął święcenia kapłańskie. Stara się dotrzeć do ludzi najbardziej oddalonych od Boga. W 1984 r. założył międzynarodową szkołę modlitwy i ewangelizacji „Młodzi-Światło” („Jeunesse-Lumiere”). Autor wielu książek, m.in.: „Zraniony Pasterz”, „Twoje ciało stworzone do miłości”.


Marcin Jakimowicz: Bardzo mocno przyciska Ojciec do piersi krzyż. Świat zakrzyknie: to absurd! Od krzyża trzeba przecież uciekać, przytulenie się do niego to szaleństwo.
O. Daniel Ange: – Uściskać krzyż, przytulić się do niego, to jak kąpać się w źródle miłości, zanurzyć się w sercu Jezusa. Krzyż jest dla mnie znakiem maksymalnej miłości. Całe moje życie wypływa z tej miłości.

Na wielkim koncercie wołał Ojciec do setek słuchaczy: Jan Paweł II jest tu z nami obecny. Czy to nie jedynie piękna metafora?
– Nie! On dopiero teraz zaczyna swoją misję. Jak mała Tereska, która zaczęła podróż po świecie dopiero wtedy, gdy poszła do nieba. Skończyło się wielkie cierpienie Jana Pawła, jego ograniczenie przez czas. On nie mógł być wszędzie, a teraz nie ma już żadnych barier.

Czy płakał Ojciec po jego śmierci?
– Tak. Ale były to łzy smutku zmieszanego z radością. Nie tęsknotą, ale radością. Bo kiedy on jest w niebie, jestem bliżej niego, niż gdy był w Watykanie. Usiadłem i odetchnąłem. On nie jest już ograniczony schorowanym osiemdziesięcioczteroletnim ciałem, ale żyje w tej swojej wiecznej „osiemnastce”!

Mała Tereska odwiedziła ostatnio Polskę. Kiedy Ojciec zakochał się w tej Świętej?
– W czasie moich rekolekcji przed ślubami. Bardzo, bardzo mnie poruszyła prostotą małego dziecka, radością, uśmiechem mimo wielkiego cierpienia.

Właśnie... Ludzie odwiedzający sparaliżowaną Martę Robin zapamiętali jej uśmiech. Cierpiąca Teresa pisze o radości. Przecież to paradoks!
– Tak. Tu dopiero widzi się, że radość jest darem Bożym. Radość musimy zdobywać. To owoc walki, wojny. Jezus mówi o radości, której nikt nie będzie mógł nam odebrać. Nikt nie będzie mógł jej zabrać, bo to Jego bezinteresowny dar.

Czy spotkał kiedyś Ojciec Martę Robin?
– Tak, trzy razy. Ciekawe, że o nią pytasz, bo właśnie przed chwilką myślałem o Marcie. Dziś jest dzień, w którym Franciszek otrzymał stygmaty. Marta też była stygmatyczką. Wiem, że wiele dla mnie wymodliła.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy