Choć Niemcy zbyt pochopnie kreują się na ofiary II wojny światowej, jedno wydarzenie nie pozwala skwitować ich odczuć wzruszeniem ramion.
To dramat 10 tys. pasażerów, w większości kobiet i dzieci, którzy rankiem 30 stycznia 1944 r. wsiedli w Gdyni na pokład statku „Wilhelm Gustloff”, by uciec przed Armią Czerwoną do Vaterlandu.
Kilka godzin później trzy torpedy, odpalone z sowieckiego okrętu podwodnego S-13, rozerwały kadłub statku, pogrążając uciekinierów w odmętach Bałtyku.
Śladami tej i dwóch innych tragedii morskich, które zakończyły sen o potędze nazistowskich Niemiec, podąża amerykański dokumentalista Robert Ballard. Towarzyszy mu czworo ocalonych pasażerów „Gustloffa”, „Steubena” i „Goi”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.