Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wsiąkam w ten kraj

„Patrzę niepewny w przyszłość. Jak pokierują swoimi losami? Czekam na jutro z nadzieją. Życzę Tunezyjczykom powodzenia” – pisał ks. Marek Rybiński. Dokładnie miesiąc później znaleziono jego ciało z podciętym gardłem.

W ostatnich tygodniach ks. Marek regularnie posyłał teksty i zdjęcia z Tunezji ogarniętej jaśminową rewolucją. Publikował je m.in na portalu Wiara.pl i w KAI. Uderza w tych korespondencjach wielka sympatia do Tunezyjczyków. Ostatni list dotarł 13 lutego. Jestem świadkiem tego, co się działo i dzieje w Tunezji. I mimo bólu, który dotyka tę ziemię, jestem zachwycony, bo jestem w centrum tworzącej się historii. Jestem dumny nie tyle z tego, że znajduję się w sercu wydarzeń, ale jestem dumny z ludzi, którzy mają na te wydarzenia tak ogromny wpływ. Moja obecność tu to przywilej. Jestem powołany do bycia z tymi ludźmi, w tym właśnie momencie. Do tej pory wiedziałem jedynie z książek, co to znaczy walczyć o wolność. Teraz mam okazję przeżyć to na własnej skórze. Ktoś dzwoni: – Co tam u was? Jakby wam czegoś brakowało, dajcie znać, przyjdźcie jeść do nas. Ja, chrześcijanin, zapraszany przez rodziny muzułmańskie. Troszczą się o mnie jak o swego. To honor dla mnie, że jestem w Tunezji i znam takich ludzi. (21 stycznia)

Próbuję zrozumieć ten naród
Wśród 10 mln mieszkańców Tunezji zaledwie 20 tys. to katolicy. Większość z nich mieszka w stolicy kraju, Tunisie, i na jej przedmieściach. Ks. Rybiński pracował jako ekonom w salezjańskiej w szkole w Manoubie k. Tunisu. W czwartek 17 lutego dzwonił jeszcze o godz. 9.30 do Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. Jego współbracia widzieli go po raz ostatni o godz. 10.00 tego samego dnia. Kiedy w piątek nie zjawił się na porannej Mszy św., zaalarmowali policję. Ciało salezjanina policjanci znaleźli w szkolnej komórce. Miał podcięte gardło. Ks. Marek miał 33 lata, 6 lat kapłaństwa, od 4 lat na misjach. Niedawno ukończył książkę o powołaniu misjonarza. Nie zdążył jej wydać. Ksiądz Maciej Makuła, salezjanin z Warszawy: – Dla salezjanów w Tunezji zabójstwo było wielkim szokiem. Ich relacje z miejscową ludnością układały się dotąd całkiem dobrze. W zasadzie nic nie wskazywało na jakieś zagrożenie, chociaż 31 stycznia salezjanie na progu domu znaleźli list z ostrzeżeniem: „Zapłaćcie nam haracz, w przeciwnym razie będziemy zabijać”. Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście mogła to być egzekucja znana w świecie islamskim, bo docierają jeszcze dość sprzeczne informacje. Czekamy na szczegóły. Prokuratura w Tunisie wszczęła dochodzenie.

Od początku, gdy się znalazłem w Tunezji, próbuję zrozumieć ten naród. Czy istnieje coś takiego jak dusza tunezyjska? Oglądałem program, a w nim znanego pisarza algierskiego, próbującego scharakteryzować przemiany, które dokonują się w świecie arabskim. Gdy zaczął mówić o Tunezyjczykach, wpadł w lekką egzaltację: „Tunezyjczycy to naród młody, inteligentny, nieskłonny do przemocy, dobry, w którym nie ma nienawiści, pójścia w zaparte do końca”. Po wysłuchaniu jego wypowiedzi pociekły mi łzy. Jestem jakoś dziwnie sentymentalny, kiedy słucham o tym społeczeństwie, w którym żyję”. (2 lutego)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy