Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Uzdrowienie pachnie fiołkami

Jan Paweł II pojawił się we śnie żonie chorego na raka mężczyzny. Niebawem po śmiertelnej chorobie nie było śladu.

Siedemdziesięciosześcioletni Nicola Grippo z Salerno na południu Włoch od lat walczył z rakiem. Śmiertelna choroba najpierw zaatakowała płuca, potem nerkę i kręgosłup. Bolesne leczenie i kolejne podobne do siebie sale szpitalne. Przerzuty były tak wielkie, że lekarze nie dawali mu żadnych szans na wyzdrowienie. Ma pan tylko kilka tygodni życia – przewidywali. Nicola stracił nadzieję. Tylko jego żona Elisabetta nie mogła pogodzić się z tym, że wkrótce straci męża. Pobożna, jak wiele kobiet z południa Włoch, wytrwale się modliła o zdrowie dla niego.

Rak się cofa
Pewnej nocy we śnie ukazał się jej Jan Paweł II. To było kilka tygodni po śmierci papieża. – Był ubrany na biało, za rękę trzymał małą dziewczynkę, tak jak on w białej szacie. Szli po wybrukowanej jasnymi kamieniami drodze. Szłam za nim z moimi dwiema córkami. Obie już nie żyją. Jedna zmarła na białaczkę w wieku 20 lat, a druga zginęła w wypadku samochodowym. Papież jednak szedł tak szybko, że nie zdołałyśmy go dogonić. Wtedy powiedziałam do moich córek: – Najważniejsze, żeśmy go widziały. I zbudziłam się – opowiada Elisabetta.

O cudzie jako pierwszy poinformował arcybiskup Salerno Gerardo Pierro. Podczas Mszy św. w uroczystość Wszystkich Świętych ujawnił, że w miejscowym szpitalu doszło do cudownego uzdrowienia chorego na raka mężczyzny. Arcybiskup stwierdził, że są na to przesłanki naukowe, ustalone za pomocą odpowiednich badań. – Czuję, że muszę was prosić o modlitwę w związku z wydarzeniem, które dokonało się w naszym mieście i może być znaczące dla procesu kanonizacyjnego Jana Pawła II – powiedział do wiernych zebranych w katedrze.

Na prośbę arcybiskupa Nicola Grippo zgodził się, aby Watykan zapoznał się z jego kartą choroby. – Lekarze pytali mnie, czy jestem wierzący i czy się modliłem. Czy prosiłem o łaskę i którego świętego. Wtedy żona opowiedziała im o swoim śnie. Oni zapewnili, że mam znów zdrowe płuca i że to nie jest ich zasługa – opowiada wzruszony Nicola.

Uzdrowiony mężczyzna wciąż jakby niedowierza wymodlonej przez żonę łasce. Przyznaje, że nieraz tracił nadzieję. – Kiedy jest się chorym i zdesperowanym, wiara się umacnia. Kto nie chciałby wyzdrowieć? – pyta retorycznie. Z nostalgią w głosie dodaje, że wolałby, aby cud uratował ich dzieci. – Gdy jedna z moich córek zachorowała na białaczkę, nie było nawet czasu na modlitwy o łaskę uzdrowienia. Chciałem jechać do Fatimy, ale choroba była szybsza... – mówi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy